"Mieszkając w Hiszpanii nie da się nie interesować futbolem. Bliżej mi do Atletico Madryt - byłem na kilku ich meczach i to za nich ściskam kciuki w hiszpańskiej ekstraklasie" - mówi w RMF FM mistrz Europy w pływaniu Konrad Czerniak. Zawodnik, który w tym sezonie zdobył dwa medale mistrzostw Europy, opowiada też o swojej drodze do Igrzysk Olimpijskich w Rio De Janeiro.

Kacper Merk: Przed wieczornymi derbami Madrytu, mieszkańca tego miasta nie sposób nie zapytać o to, czy też ogarnia go piłkarska gorączka?

Konrad Czerniak: Mieszkając w Hiszpanii rzeczywiście nie da się nie interesować futbolem. Jest to pierwszy temat, zarówno jeśli chodzi o wiadomości sportowe, jak i codzienne rozmowy na ulicach. Już idąc rano po bułki, słyszę dyskusje o piłce i oczywiście mi także się to udziela. W miarę możliwości staram się być na bieżąco i oglądać hiszpańską ekstraklasę.

Bardziej Real czy Atletico?

Bardziej Atletico! Mieszkam niedaleko ich stadionu, kilka razy byłem ze znajomymi na ich meczach, więc naturalnie to im kibicuję.

A myśli pan, że Atletico jest w stanie powtórzyć tak genialny sezon, jak przed rokiem?

Będzie bardzo ciężko. Historia hiszpańskiego futbolu pokazuje, że trudno jest na stałe wcisnąć się między Real i Barcelonę, lecz mimo wszystko mocno w nich wierzę. Co prawda kilku ważnych piłkarzy odeszło, ale też kilku przyszło i zespół nadal wydaje się bardzo mocny. Ogólnie jestem dobrej myśli, szczególnie po tym, jak w Superpucharze Hiszpanii okazali się lepsi właśnie od Realu.

Pan też ma za sobą bardzo udany sezon, ukoronowany dwoma medalami mistrzostw Europy - czy czuje pan, że dokładnie na półmetku drogi między igrzyskami w Londynie a Rio De Janeiro jest w odpowiednim miejscu?

Myślę, że tak. Spełniliśmy wszystkie swoje założenia na ten sezon, a nawet zrobiliśmy więcej. Sto metrów delfinem wyszło bardzo dobrze, a pięćdziesiątka delfinem - choć spontanicznie - wyszła jeszcze lepiej! W trakcie przygotowań cały czas koncentrowaliśmy się na tym pierwszym dystansie, a pięćdziesiątka miała być tylko takim dodatkiem startowym. Okazała się niezłym bonusem, bo jak wszedłem już do finału, to szkoda byłoby to zaprzepaścić. Oczywiście, mistrzostwa Europy nie są tak silnie obsadzone jak mistrzostwa świata czy igrzyska olimpijskie, ale w tym momencie jestem bardzo zadowolony.

W tym roku kalendarzowym, ale dla pływaków już w nowym sezonie, odbędzie się jeszcze jedna impreza - mistrzostwa świata na krótkim basenie. Czy z tego powodu potraktuje je pan ulgowo?

Tak, to będzie najpewniej tylko przystanek, ale ostateczne decyzje podejmiemy razem z trenerem po moim urlopie i powrocie do Madrytu. Jeśli nic się nie zmieni, to grudniowe zawody w Dausze potraktujemy treningowo, a docelową imprezą będą rozgrywane na przełomie lipca i sierpnia - a więc dokładnie na rok przed igrzyskami olimpijskimi - mistrzostwa świata na normalnym basenie w Kazaniu.