Polska ma w drużynie skoczków dwóch pewniaków i czasami niezłego trzeciego zawodnika, ale to za mało, by zdobyć medal - tak niedzielny konkurs drużynowy mistrzostw świata w Oslo skomentował mistrz olimpijski z Sapporo z 1972 roku, Wojciech Fortuna. Polscy skoczkowie zajęli w konkursie czwarte miejsce. Wygrali Austriacy przed Norwegami i Niemcami.

Wynik jest dość dobry, ale jeżeli chcemy zdobywać medale w drużynie, to trzeba wreszcie coś zmienić. Na wynik musi zapracować cała czwórka, a nie dwóch czy co najwyżej trzech skoczków. Niby byliśmy o włos od podium, ale Niemcy nawet z upadkiem potrafili nas wyprzedzić (w drugiej serii po skoku przewrócił się Severin Freund, ale to nie pozbawiło jego zespołu brązowego medalu - RMF FM). To mam nadzieję będzie stanowić temat do przemyśleń dla tych, którzy uważają, że w polskich skokach jest i będzie dobrze. Ja twierdzę, że do takiej oceny jest nam jeszcze bardzo daleko - komentował niedzielny konkurs Fortuna.

Jego zdaniem, jeszcze trudniej będzie o dobre miejsce w sobotnim konkursie drużynowym na dużej skoczni. Na Małysza zawsze można liczyć, Stoch dobrze się czuje na takich obiektach, ale co do pozostałej dwójki - mam poważne wątpliwości. Na dużej skoczni mniej doświadczeni zawodnicy popełniają po prostu zdecydowanie więcej błędów - podkreślił.

Fortuna z niecierpliwością oczekuje natomiast na czwartkowy konkurs indywidualny. Na dużej skoczni stać nas na dwa medale. Adam i Kamil są w dobrej formie, więc podium może być. Bardzo na to liczę - przyznał.