Kilka razy przekładane nagrywanie rozpraw ruszyć ma w całym kraju pod koniec lipca. Tym razem już na pewno - zapewnia resort sprawiedliwości. Według "Rzeczpospolitej" pierwsza fala wyposażania sądów w tzw. elektroniczny protokół obejmie 346 sal, po kilka w sądach apelacyjnych i okręgowych. Obejmie jednak tylko sprawy cywilne.

Na razie system ruszył w sądach Dolnego Śląska. W maju elektroniczny protokół ma pojawić się w sądach apelacji gdańskiej, rzeszowskiej i katowickiej. W pierwszej połowie czerwca w apelacjach: szczecińskiej, lubelskiej i łódzkiej, a potem: w poznańskiej, białostockiej i krakowskiej. W lipcu - w apelacji warszawskiej. Rozruch potrwa od trzech tygodni do miesiąca.

Mamy zainstalowany sprzęt w siedmiu salach, a sędziowie przeszli szkolenie, ja również. Trwało jeden dzień, ale wciąż czekamy na sygnał do nagrywania - mówi sędzia Waldemar Żurek z Sądu Okręgowego w Krakowie.

Podobnie jest w sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej. Jest wprawdzie przygotowanych siedem sal, ale protokolanci nie mają jeszcze bezpiecznych podpisów, którymi mogliby opatrywać protokół, nie ma też przeszkolonych zespołów do transkrypcji nagrań - tłumaczy sędzia Piotr Wójciga.

Jeszcze w tym tygodniu w przetargu wyłonimy firmę, która wyposaży sądy w urządzenia do transkrypcji nagrań z rozpraw oraz przeszkoli pracowników sądów do wykonywania tych czynności, a szkolenia mogą ruszyć od maja - zapewnia Jacek Gołaczyński, wiceminister sprawiedliwości.

Entuzjaści i sceptycy

Wielkim entuzjastą nagrywania jest Grzegorz Karaś, sędzia z Wrocławia, który testował nagrywanie i szkolił sędziów. Przeprowadziłem już ponad 100 rozpraw w nowym systemie i poprawa jest ogromna. Nie tylko są dwa - cztery razy krótsze, ale także atmosfera jest lepsza, mniej kłótni i utarczek - dodaje.

Bardziej sceptyczny jest Bartłomiej Przymusiński, sędzia z Poznania i rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Iustitia. W dziewięcioletniej pracy sędziego ze sprostowaniem spotkałem się raz, może dwa. Wydawanie 50 tys. zł na każdą salę nie ma więc sensu, obecnie każdy może nagrać rozprawę na prywatny dyktafon czy choćby komórkę i na tej podstawie żądać poprawienia protokołu - twierdzi.