Ręce opadają. Po rejestrze zakazanych stron w internecie, zamiarze zreformowania KRUS, kombinowaniu wokół emerytur mundurowych i szeregu innych spornych spraw - rządzący znów wycofują się z czegoś, do czego jeszcze niedawno parli z niezmąconym przekonaniem o słuszności swoich działań.

Nie wchodząc w szczegóły rzeczywiście dość radykalnych pomysłów na ograniczenie palenia, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że kolejny raz za decyzjami PO stoi po prostu ocena skuteczności tego kroku dla notowań partii. Rozsądni, zdawałoby się, ludzie zabierają się z werwą do regulowania jakiejś dziedziny życia, biorą do ręki obiektywne narzędzia, podejmują racjonalną decyzję, po czym... uświadamiają sobie, że realizując plan narażą się jakiejś istotnej dla siebie grupie społecznej. Czy będą to rolnicy, palacze, mundurowi czy internauci - mechanizm zawsze jest taki sam.

Średnio rozgarnięty licealista może się domyślić, czym skończą się podobnie kontrowersyjne projekty, zwłaszcza w roku wyborów. To, że nie robią tego odpowiedzialni politycy - może wywoływać uczucie zawodu.

Chyba, że to znana z filmów taktyka złego i dobrego gliny. Zły zastrasza i grozi, a potem przychodzi dobry, łagodzi i wywołuje uczucie ulgi. Dalej siedzimy, ale już nie wrzeszczą, czyli relatywnie - jest lepiej. Jak się gdzieniegdzie i w innych sytuacjach mawia: 'mogli zabić, a tylko skatowali do nieprzytomności'.

Jeśli Platforma wykona w najbliższym czasie kilka podobnych zwrotów - będziemy pewni. Mam dziwne przeczucie, że kolejną regulacją, przed którą możemy zostać przez Platformę uratowani, może być ustawa liberalizująca dostęp do broni. Akurat wróciła, w wersji przygotowanej przez komisję "Przyjazne Państwo". Chodzi zapewne o państwo przyjazne i uzbrojone. Ustawa będzie miała mnóstwo przestraszonych możliwymi i nieodwracalnymi konsekwencjami przeciwników, i garstkę zwolenników.

Rozpocznie się procedura i wtedy politycy PO oprzytomnieją i dadzą odpór. Zagłosują ostatecznie przeciw i uratują nas. I będziemy im wdzięczni.

Tak mi przynajmniej powiedział pewien licealista.

Niespecjalnie rozgarnięty.