Do sądu w Elblągu trafił akt oskarżenia w sprawie 20-latki, która 76 razy złamała sądowy zakaz zbliżania się do chłopaka. Anna L. nachodziła byłego ukochanego, śledziła go i rzucała jabłkami w szyby jego mieszkania. Śledczy podkreślają, że sprawa jest bardzo nietypowa.

Wygląda to jak w filmie. Prowadziliśmy w tej sprawie postępowanie i nie mogliśmy skończyć, bo co sformułowaliśmy zarzuty dla tej pani, to ona znowu szła do ukochanego i zachowywała się tak, że musieliśmy rozszerzać zarzuty. Proszę sobie wyobrazić, ile to trwało, gdy od lipca do teraz, ona naruszyła sądowy zakaz zbliżania się do byłego chłopaka na mniej niż 50 metrów aż 76 razy - powiedziała rzecznik elbląskiej prokuratury Jolanta Rudzińska. 20-letnia Anna L. była dziewczyną 18-latka. Gdy chłopak z nią zerwał nie mogła w to uwierzyć. W lipcu za swoje zachowanie, czyli naruszanie miru domowego, dziewczyna stanęła przed sądem, a ten warunkowo umorzył postępowanie, zastrzegając jednak, że ta pani nie może zbliżać się do chłopaka na bliżej niż 50 metrów - opowiada Rudzińska. Ponieważ 20-latka nadal nękała chłopaka, prokuratura dwukrotnie próbowała ją aresztować. Nie zgodził się jednak na to sąd, tłumacząc, że zachowanie dziewczyny nie stanowi zagrożenia dla życia i zdrowia jej byłego chłopaka.

Kocha, więc wszystko jej wolno

20-latka była tak namolna, że prokuratorzy i policjanci musieli nawet kilka razy dziennie interweniować ws. nękanego chłopaka. W pewnym momencie sądziliśmy, że może ma ona kłopoty psychiczne, ale zbadali ją biegli i stwierdzili, że jest poczytalna. Ta pani po prostu uważa, że skoro kocha, to ma prawo do manifestowania, demonstrowania swoich uczuć - dodaje prokurator Rudzińska. To jest twór nowego pokolenia, które uważa, że tego typu zachowanie jest nietypowe, twórcze, atrakcyjne. Wstyd, przyzwoitość, szacunek, kultura osobista to są słowa obce, niezrozumiałe - mówi jeden z policjantów zajmujących się sprawą. Za nękanie 18-latka dziewczynie grożą trzy lata więzienia. Sąd w Elblągu nie wyznaczył jeszcze terminu rozprawy.