Policja w Oslo zakwalifikowała sobotnie zawody w kompleksie sportowym Holmenkollen, skoki i biegi narciarskie, jako wydarzenie bardzo wysokiego ryzyka. Powodem jest skandal, kiedy w ubiegłym roku tysiące pijanych kibiców spowodowały chaos i masowe bójki.

W tym roku będzie więcej policji i zostały zmienione godziny zawodów. Bieg na 50 kilometrów ze startu wspólnego mężczyzn rozpocznie się godzinie 10, a drużynowy konkurs skoków turnieju Raw Air o 14.30. Przed rokiem bieg rozpoczął się o godzinie 14.30, a konkurs skoków o 17.

Festiwal narciarski, który co roku był świętem sportu, przerodził się w istne święto pijaństwa, które kompletnie wymknęło się spod kontroli. Wcześniejsze godziny sprawią, że ludzie będą spożywać mniej alkoholu i wcześniej wrócą do domów. Przynajmniej taką mamy nadzieję - powiedział Tor Strand, komendant policji chroniącej tegoroczne zawody na Holmenkollen.

W przeddzień kolejnej edycji "Holmenkollen Skifestival" w Oslo na wzgórzu Holmenkollen zebrało się - według ocen organizatorów i policji - ponad 100 tysięcy osób.

Jak opisała policja, tłum kompletnie pijanych ludzi przewracał barierki, atakował policję i żołnierzy pracujących jako wolontariusze. Na peronach metra był taki tłok, że ludzie wpadali na tory i osiem z nich zostało poważnie porażonych prądem. Na pogotowie zgłosiło się kilkaset osób z obrażeniami spowodowanymi przez bójki i upadki. Kilkadziesiąt z nich skierowano do szpitali. Jak przyznali lekarze i pracownicy Czerwonego Krzyża, wszyscy pacjenci byli pijani.

Po wyłączeniu prądu w trakcji metra, niekontrolowana masa ludzi udała się pieszo w kierunku miasta - powiedział inspektor Johan Fredriksen na antenie telewizji NRK.

Opisał: To był dziki, pijany i rozjuszony tłum załatwiający w ogrodach okolicznych willi najróżniejsze potrzeby fizjologiczne bez żadnego skrępowania. Ci, którzy nie mogli już iść, leżeli na poboczu. Sytuacja kompletnie wymknęła się spod naszej kontroli.

Szwedzki biegacz Daniel Rickardsson opisał, że chciał zakończyć bieg po wulgarnych wyzwiskach i kilkakrotnym obrzuceniu puszkami i butelkami po piwie - "przy celnym trafieniu tłum wył z radości" - wspominał.

Wstrząśnięty rzecznik szwedzkiej reprezentacji w biegach narciarskich Torbjoern Norvall jeszcze podczas transmisji w NRK stwierdził, że "to byli dorośli ludzie, wielu w wieku emerytalnym, ale nie pod lekkim wpływem alkoholu tylko totalnie pijani, jak zwierzęta".

Policja oceniła, że jeszcze nigdy w Oslo nie miała do czynienia z taką liczbą pijanych osób, a organizatorzy, że nigdy nie widzieli tylu butelek po wódce leżących w śniegu wzdłuż trasy biegu. Podkreślono też, że początkowe podejrzenia, że byli to głównie polscy kibice, którzy od lat tysiącami przychodzą na konkurs skoków, okazały się bezpodstawne.