Jeżeli mamy duży apetyt na słodycze, czujemy się senni i zrezygnowani to być może dopadła nas zimowa depresja. Badania naukowe wykazują, że jesienno-zimowa szaruga odbiera witalność co dziesiątemu mieszkańcowi naszej strefy klimatycznej.

Wszystkiemu winna szyszynka, niewielki gruczoł w mózgu wytwarzający hormon zwany melatoniną. Sposobu na zatrzymanie depresyjnego hormonu szukał bydgoski reporter RMF FM Jacek Stępnicki, który rozmawiał z Darią Pracką doktorem nauk medycznych: "Światło jasne jest najsilniejszym synchronizatorem rytmów biologicznych człowieka. Nie potrafimy się dostosować do sezonu jesienno-zimowego, kiedy dzień jest krótki, szary. Jeżeli nie pomoże nawet dwugodzinny codzienny spacer, wtedy jest możliwa fototerapia czyli terapia jasnym światłem. Naświetla się siatkówkę oka i przy takim odpowiednim codziennym doświetlaniu się objawy depresji zimowej wycofują się. Kto jest najbardziej narażony na popadanie w depresję? Kobiety w 80 procentach. Prawdopodobnie ze względu na fakt, że w ogóle kobiety ze swojej natury chociażby hormonalnej są zmienne. Każdy człowiek jeżeli pracuje w złym naświetleniu obniża swoją aktywność, wycisza się. Jest to rzecz, która przeszkadza mu w pracy".

Wyciąganie z depresji światłem proponuje bydgoska Akademia Medyczna. Fototerapia trwa 12 dni i polega na codziennym 30-minutowym naświetlaniu. Leczenie jest bezpłatne.

12:30