Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) zaczyna pokazywać swoje prawdziwe możliwości. Najwiekszy akcelerator cząstek na świecie, po kłopotach towarzyszących jego uruchomieniu, przynosi coraz więcej danych potwierdzających, że jego możliwości przerastają już to, czego można oczekiwać po "konkurencyjnych" urządzeniach. Pierwszy artykuł, zawierający takie przełomowe wyniki, został już złożony do druku w czasopismie "Physical Review Letters".

Badania dotyczyły poszukiwań kwarków w stanie wzbudzonym. Same kwarki uważa się w tej chwili za podstawowe, niepodzielne składniki materii. Gdyby udało się pokazać, że kwark może istnieć w stanie o wyższej energii, sugerowałoby to, że w jego "wnętrzu" istnieją inne cząstki, których wzajemne ułożenie może się zmieniać.

Wcześniejsze poszukiwania wzbudzonych kwarków, prowadzone w akceleratorze Tevatron w laboratorium Fermilab w amerykańskim stanie Illinois przy energii do 870 GeV, zakończyły się niepowodzeniem. Jak pisze czasopismo "New Scientist", najnowsze eksperymenty przy użyciu detektora ATLAS Wielkiego Zderzacza Hadronów, pokazały, że wzbudzonych kwarków nie można zaobserwować też przy energii o 40% większej, sięgającej 1260 GeV. Co więcej, wyższa energia zderzeń w LHC umożliwiła zgromadzenie potrzebnych danych już w ciągu 4 miesięcy, podczas gdy naukowcy pracujacy w Fermilab potrzebowali na to aż 4 lat.

Dowód na to, że jakiejś cząstki nie ma to oczywiście dopiero początek drogi, o prawdziwych sukcesach będzie można mówić dopiero wtedy, gdy uda się istnienie jakiejś hipotetycznej cząstki potwierdzić. Naukowcy z Fermilab przekonują, że w tym wyścigu Tevatron wciąż prowadzi, ponieważ udało się tam zgromadzić wciąż znacznie większą, niż w LHC ilość danych.