Sonda Rosetta odkrywa kolejne tajemnice komet. Wyniki badań, przeprowadzonych przez jej aparaturę stawiają pod znakiem zapytania teorię głoszącą, że to kosmiczne śnieżne kule przyniosły na Ziemię wodę. Jeśli już szukać kosmicznego pochodzenia naszych oceanów, trzeba prawdopodobnie spoglądać też w stronę planetoid. Analiza śladów pary wodnej wokół jądra komety 67P/Churiumov–Gerasimenko wskazuje, że proporcja deuteru do wodoru jest w niej zdecydowanie wyższa, niż na Ziemi.

Jak informuje Europejska Agencja Kosmiczna ESA, badania wody były jednym z podstawowych celów misji sondy Rosetta. Z pomocą instrumentu ROSINA, od sierpnia analizowano parę wodną emitowaną przez jądro komety 67/P. Kluczowym parametrem jest proporcja ciężkiego izotopu wodoru, deuteru, do normalnego wodoru. Okazuje się, że w przypadku tej komety proporcja ta jest około trzykrotnie większa, niż na Ziemi. Różni się też zdecydowanie od tej obserwowanej innymi metodami w przypadku innych kosmicznych śnieżnych kul. To sugeruje, że teoria o pochodzeniu ziemskiej wody właśnie z komet wymaga dalszego przemyślenia.

Dotychczasowe badania pary wodnej wokół 67/P nie stawiają jeszcze kropki nad i. Rosetta będzie je kontynuować w czasie, gdy kometa będzie zbliżać się do Słońca, wtedy parowanie stanie się znacznie bardziej intensywne. Nie można też wykluczyć, że jądro komety, przypominające gumową kaczkę składa się z dwóch części, które powstały w różnych rejonach Układu Słonecznego i proporcje deuteru do wodoru mogą być w nich różne. Stosunek zawartości deuteru do wodoru w wodzie jest istotnym wskaźnikiem miejsca w Układzie Słonecznym, gdzie ta woda powstawała. W obszarach zimniejszych, w większej odległości od Słońca, w wodzie gromadziło się więcej deuteru, niż w obszarach cieplejszych, bliżej naszej gwiazdy. 

Badania, zmierzające do ustalenia, czy woda na Ziemi może pochodzić z komet rozpoczęły się już blisko 30 lat temu, kiedy sonda Giotto wzięła pod lupę kometę Halleya. Okazało się, że proporcja deuteru do wodoru jest tam dwa razy większa, niż na Ziemi. To jednak kometa z odległego obłoku Oorta, rozciągającego się w odległości od Słońca od 5 do 100 tysięcy razy większej, niż promień orbity Ziemi. Tamte komety raczej nam wody nie przyniosły.

Zupełnie inne były wyniki badań pary wodnej wokół komety 103P/Hartley 2. Obserwacje z wykorzystaniem Teleskopu Kosmicznego Herschela pokazały proporcję deuteru do wodoru niemal idealnie zbieżną z tą na Ziemi. To jednak kometa z tak zwanego pasa Kuipera, rozciągającego się za orbitą Neptuna, zaledwie 30 do 55 razy dalej, niż odległość Ziemia - Słońce. Problem w tym, że badana przez Rosettę kometa 67P/Churiumov-Gerasimenko też pochodzi z pasa Kuipera, a ma proporcję deuteru do wodoru ma nawet większą, niż te z obłoku Oorta. Wygląda więc na to, że i pas Kuipera zagadki nie wyjaśnia, a obecne tam komety powstawały w różnych rejonach Układu Słonecznego.

Zdaniem współautorki najnowszych badań, Kathrin Altwegg z Uniwersytetu w Bernie, trzeba coraz poważniej brać pod uwagę hipotezę, że wodę na Ziemię mogły przynieść planetoidy. Planetoidy mają bardzo mało wody, ale nie zawsze musiało tak być - mówi. W tak zwanym Okresie Wielkiego Bombardowania, około 3,8 miliarda lat temu, planetoidy mogły być znacznie bogatsze w wodę, którą traciły potem przebywając przez kolejne miliardy lat stosunkowo blisko Słońca - dodaje.