Co sprawia, że niektórzy z nas po czterech godzinach snu czują się wyspani, a innym nawet osiem godzin nie wystarczy? Najnowsze badania amerykańskich neurologów, opisane w czasopismie "Neurology", pokazują, że prawdopodobnie odpowiadają za to nasze geny, a dokładnie wariant genu DQB1 *0602.

Naukowcy badali gen, o którym wiadomo było, że ma istotne znaczenie u osób cierpiących na narkolepsję, zaburzenie snu polegające na nagłej, niekontrolowanej senności w ciągu dnia. W eksperymencie uczestniczyło 129 osób, które przez pierwsze dwie noce spały nawet po 10 godzin, a kolejne pięć nie więcej, niż po cztery. Dokładnie analizowano poszczególne fazy ich snu, badano jak bardzo senni czują się w dzień, sprawdzano też ich koncentrację i pamięć.

Potwierdzono, że jakość snu 37 osób, które miały ten niekorzystny wariant genu, była gorsza. Wygląda na to, że DQB1 *0602 w pewnym sensie spędza nam sen z powiek. Badania pokazały, że osoby, które go mają śpią mniej głęboko, częściej budzą się w nocy i prawie nigdy nie czują się w pełni wyspane. W dzień z kolei mają większe kłopoty z koncentracją i pamięcią.

Trudno oczekiwać, że ta wiedza posłuży to tworzenia jakiejś genowej terapii. Można się natomiast spodziewać dalszych badań i w konsekwencji stworzenia metody wyrównywania niedoborów snu przy pomocy konwencjonalnych leków. Z drugiej strony świadomość genetycznych uwarunkowań może sprawić, że osoby z DQB1 *0602 będą unikać pracy na zmiany, albo częstych zmian stref czasowych.