"Nie ma już zagrożenia, że rosyjska stacja orbitalna MIR w sposób niekontrolowany spadnie na ziemię" - powiedział we wtorek dyrektor Centrum Kontroli Lotów Kosmicznych, Władimir Sołowiow.

"Mamy kontakt i analizujemy teraz wszystkie dane" - powiedział anonimowy przedstawiciel centrum reporterom. Dwie godziny temu udało się bowiem przywrócić łączność z MIR-em. Specjaliści Centrum Dowodzenia Lotami Kosmicznymi w Korolowie pod Moskwą uspokajali, że gdyby nawet stacja wymknęła się spod kontroli, to upadłaby na ziemię nie wcześniej niż za trzy miesiące. Na szczęście udało się nawiązać kontakt z Mirem.

Stacja nie odpowiedziała na wezwanie z ziemi podczas rutynowego seansu łączności w poniedziałek po południu. Na pokładzie stacji od kilku miesięcy nie ma załogi, dlatego kontakt nawiązuje się najwyżej dwa razy na dobę tylko dla kontroli sytuacji na orbicie. Gdy okazało się, że stacja milczy rosyjscy specjaliści od łączności kosmicznej zaczęli wywoływać ją co półtorej godziny. Odzew nadszedł dopiero wczoraj po południu. Jak się okazało na pokładzie stacji po raz pierwszy w jej 15-letniej historii rozładowały się akumulatory pokładowe. Przyczyny na razie nie są znane. Gdyby łączności nie udało się nawiązać w kosmos poleciałaby specjalna ekipa ratownicza, której zadaniem byłoby opanowanie spadającego 140-tonowego kosmicznego domu. Jak twierdzą specjaliści nie było bezpośredniego zagrożenia dla mieszkańców ziemi. Zgodnie z decyzją rosyjskiego rządu stacja ma być zatopiona pod koniec lutego. Ostatnia załoga opuściła pokład stacji jeszcze latem.

Obecnie stacja składa się z sześciu modułów. Pierwszy z nich właściwy blok mieszkalno-badawczy został wysłany na orbitę jeszcze w 1986 roku.

Polak o MIR-rze

Zdaniem profesora Krzysztofa Ziołkowskiego z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, nawet gdyby przerwa w łączności z MIR-em trwała dłużej to szanse na to, że stacja spadłaby bezwładnie na Ziemię nie są zbyt duże: "Nawet gdyby doszło do tego, że stacja rzeczywiście bez kontroli z ziemi będzie wchodziła w gęste atmosfery, już obliczono, że to by nastąpiło gdzieś w końcu stycznia. Wtedy i tak prawdopodobieństwo, że spadną te szczątki gdzieś na zaludnione tereny jest też bardzo małe. Ogromna część powierzchni kuli ziemskiej to są oceany. Miejsca zamieszkałe stanowią niewielki procent w ogóle lądów na ziemi. Można po prostu ufać, że to wszystko jest po pierwsze do opanowania a po drugie nawet jeśli nie to prawdopodobieństwo tego, że nam to wyrządzi krzywdę jest naprawdę małe".

Profesor Krzysztof Ziołkowski przypomina, że w prawie 15-letniej historii MIR-a doszło do wielu awarii: "Najpoważniejszą było w 19997 roku uderzenie jednego z takich transportowych statków w jeden z modułów stacji, co doprowadziło do uszkodzenia tego modułu, rozhermetyzowania go, które właśnie doprowadziły do tego, że w tej chwili kończy się żywot tej stacji:

foto EPA

08:35