Alarm ekologiczny ogłoszono na Węgrzech.

Poważnie skażona została rzeka Tisza. Rząd w Budapeszcie poinformował, że aż siedemset razy zostało przekroczone dopuszczalne stężenie cyjanku w wodzie. Trucizna spłynęła rzeką na terytorium Węgier z Rumunii. Władze w Bukareszcie przyznały, że w jednej z hut przetapiającej złoto na północy kraju doszło do awarii. Kilkadziesiąt ton cyjanku wydostało się do Tiszy. Rumuńskie władze twierdzą, że "wszystko jest pod kontrolą".

Ale Węgrzy nie podzielają tej opini. Ogłoszono alarm we wszystkich miastach położonych nad Tiszą. Na południu, gdzie dotarło już skażenie, z rzeki wyławiane są setki martwych ptaków i ryb. Władze zamykają wodociągi. Największe niebezpieczeństwo grozi miastu Szolnok, które w całości korzysta z wody z Tiszy. Burmistrz nakazał zgromadzenie zapasów wody na kilka dni. Premier Węgier wezwał do siebie ambasadora Rumunii. Poinformował go, że Budapeszt będzie domagał się odszkodowania.

Wiadomości RMF FM 14:45