Czy to początek krowiej epidemii? zastanawiają się belgijscy weterynarze. Tajemnicza choroba powaliła już 12 krów.

Wciąż nie wiadomo, co jest przyczyną tajemniczego pomoru bydła w Belgii. Ministerstwo rolnictwa odrzuca tezę mówiącą, że winna jest formalina zieszana z paszą.

Choroba - której dotychczas nie rozpoznano - doprowadziła do śmierci 12 sztuk bydła w północnej Belgii. Krowy padły na początku grudnia w dwóch fermach we Flandrii. Wcześniej weterynarze przypuszczali, że powodem śmierci mógł być zawarty w paszy - miąższ buraczany, w którym mógł występować nadmiar formaliny - składnika dodawanego niekiedy w śladowych ilościach do pasz jako konserwant.

Wiadomość o nieznanej chorobie bydła zepchnęła z czołówek belgijskich serwisów informację o pierwszym w tym roku przypadku choroby szalonych krów. Resort rolnictwa zarządził ubój całego pogłowia - 70. sztuk bydła na fermie Izegen w zachodniej Flandrii. Niepokój Belgów budzą doniesienia o śmierci młodej dziewczyny, która chorowała prawdopodobnie na chorobę Kreuzfelda-Jacoba.

Wieczorne wiadomości kończyły się zaś krzepiącym zapewnieniem byłego Ministra Zdrowia Publicznego Marcella Colli, że zrobił co było w jego mocy podczas ubiegłorocznej afery dioksynowej, zanim podał się do dymisji. Były minister odpowiadał wczoraj przed komisją ds. dioksyn w belgijskim parlamencie. Jego zdaniem zdrowie publiczne "nigdy nie zostało zagrożone" z powodu "przypadkowego" zakażenia paszy dla zwierząt olejem napędowym... Na koniec Colla wyznał, że ma dosyć traktowania go przez prasę jako "imbecyla"...

Wiadomości RMF FM 8:30

Ostatnie zmiany: 10:45