"Jeśli chce się zapobiegać katastrofalnym pożarom, takim jak w Australii, trzeba na większą skalę stosować planowe wypalanie terenu" - piszą na łamach czasopisma "Nature Sustainability" naukowcy z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii. Ich analiza może się władzom Australii przydać, bo zarówno klimat, roślinność, jak i uwarunkowania prawne są w Kalifornii podobne. Zdaniem autorów pracy - planowe wypalanie terenów jest efektywnym i bezpiecznym sposobem zabezpieczania się przed katastrofalnymi uderzeniami żywiołu.

"Potrzebujemy gigantycznego rozszerzenia programu planowych wypaleń" - twierdzi pierwsza autorka pracy, Rebecca Miller. "Wypalenia są efektywne i bezpieczne. Kalifornia musi zlikwidować prawne przeszkody dla ich stosowania, by mogła uniknąć katastrofalnych pożarów" - dodaje współautor, prof. Chris Field. Ich zdaniem lata skutecznego tłumienia pożarów doprowadziły do pojawienia się w lasach gigantycznych ilości niskiej roślinności. Wypalanie jej i wycinanie tak, by płomienie nie mogły sięgnąć koron drzew ma kluczowe znaczenie dla zmniejszenia ryzyka katastrofalnych pożarów, bardziej prawdopodobnych przy wzroście temperatury i spadku wilgotności. Planowe wypalanie leśnego podszycia przynosi jeszcze inne, korzystne ekologicznie skutki, w tym ochronę lasu przed chorobami i owadami, a także zwiększenie różnorodności gatunków. 

Autorzy piszą, że w tej chwili w Kalifornii takie oczyszczające działania, czy to w postaci planowanych wypaleń, czy wycinania roślin potrzebne są na obszarze około 20 milionów akrów, czyli około 20 proc. terenów będących własnością stanową. Tymczasem co najmniej połowa tych terenów została pozostawiona bez kontroli wskutek przestarzałych przepisów, braku rąk do pracy i obaw związanych z emisją dymu. 

Rozmowy prowadzone z przedstawicielami władz stanowych i lokalnych, a także organizacji pozarządowych pokazują kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Najczęściej wspomina się o unikaniu ryzyka i odpowiedzialności na wypadek wydostania się ognia spod kontroli i spowodowania strat. Obawiają się tego nie tylko prywatni właściciele terenów, ale i urzędnicy, których nikt nie nagradza za skuteczne wypalania terenów będących zagrożeniem, ale za to grożą im kary jeśli jakiś wywołany sztucznie pożar wymknie się spod kontroli. Coraz bardziej niechętna planowym wypaleniom jest też opinia publiczna, coraz bardziej wrażliwa na klimatyczne i zdrowotne skutki emisji dwutlenku węgla i dymu. 

Władze Kalifornii podjęły ostatnio pewne kroki prawne na rzecz uproszczenia procedur i ułatwienia prowadzenia planowych wypaleń, zachęca się też do udziału w szkoleniach dla prywatnych właścicieli terenów, które mają nauczyć ich podstawowych zasad bezpieczeństwa. Udział w takich szkoleniach i przestrzeganie przy wypalaniu wszelkich procedur bezpieczeństwa chroni przed odpowiedzialnością w sytuacji, gdyby ogień wymknął się spod kontroli. Lokalne władze wskazują też na potrzebę przeznaczenia na takie działania profilaktyczne choć części pieniędzy wydawanych na walkę z pożarami. Potrzebna jest też zmiana w podejściu do emisji pyłów i dwutlenku węgla: planowe wypalenia liczone są jako emisja wywołana przez człowieka, pożary, jako naturalna

"Katastrofalne zjawiska klimatyczne się nasilają, zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa wymaga innowacyjnego podejścia" - dodaje współautorka pracy, prof. Katharine Mach. "Duża część elementów tego innowacyjnego podejścia jest ideowo dość prosta, trzeba tylko sprawić, że różne sposoby, w tym planowe wypalenia, będą mogły być praktycznie stosowane".