Pokaż mi, jak się rozkładasz, a przekonam się... jaki byłeś kiedyś. Tak w skrócie można określić program badań, prowadzonych przez naukowców Wydziału Geologii University of Leicester. Jak donosi czasopismo "Nature" analizowali oni proces rozkładu ryb i to wcale nie po to, by sprawdzić, czy ryba psuje się od głowy. Ich praca pomoże teraz interpretować wyniki badań szczątków organizmów żyjących nawet pięćset milionów lat temu.

Jeśli gdzieś szukać dowodów na prawdziwość twierdzenia, że nauka wymaga poświęceń, to właśnie tu. Sami badacze z Leicester przyznają, że setki godzin spędzonych w śmierdzącym towarzystwie gnijących ryb, nie były przyjemne. Jednak obserwacja i dokumentowanie kolejnych stadiów rozkładu ryb, albo prostych strunowców i kręgowców (między innymi monoga morskiego i lancetnika) pomogły przekonać się, w jaki sposób procesy gnilne zmieniają strukturę tkanek martwego organizmu. To będzie miało teraz kluczowe znaczenie dla poprawnej interpretacji szczątków najstarszych kręgowców. Te organizmy mogły być bardziej skomplikowane, niż do tej pory myśleliśmy, a fakt, że w ich szczątkach nie można znaleźć niektórych elementów anatomicznych, może wynikać z faktu, że zanim skamieniały, zdążyły się rozłożyć. Opublikowane teraz wyniki mają pomóc w ocenie, jak wielkie mogły być te zmiany. Zdaniem autorów pracy, badania prehistorycznych skamieniałości przypominają nieco medycynę sądową, z tym, że naukowców mniej interesuje odpowiedź na pytanie, kto i jak zabił, a bardziej to, co z danym organizmem działo się już po śmierci.