Lodowce Alaski topnieją wolniej, niż do tej pory uważano - ogłosili właśnie amerykańscy i francuscy naukowcy. To kolejna praca, kwestionująca wcześniejsze ustalenia glacjologów i wpisująca się przez to w ostatnią dyskusję na temat prawdziwości teorii o skutkach ocieplenia klimatu. Można jednak sądzić, że jej znaczenie jest jeszcze większe. Wydaje się bowiem, że wykorzystanie najnowszych metod pomiarowych pomaga zweryfikować wcześniejsze twierdzenia i dzięki temu pomoże naukowcom ustalić, jaka jest prawda.

Badacze z Northern Arizona University oraz Université de Toulouse, posługując się analizą obrazów francuskiego satelity SPOT 5 i japońsko-amerykańskiego ASTER obliczyli, że wpływ topnienia lodowców Alaski na podniesienie się poziomu oceanów, był w latach 1962 - 2006 o jedną trzecią mniejszy, niż dotychczas szacowano. Wcześniejsze badania sugerowały, że poziom morza podnosił się w związku z tym o 0.17 milimetra rocznie, wydaje się, że bliższa prawdy jest wielkość 0.12 milimetra na rok. To niewielkie liczby, ale w ciągu dziesiątków lat składają się już na zauważalny efekt. Mimo optymistycznych wniosków naukowcy przestrzegają, by nie bagatelizować problemu, bo prędkość topnienia lodowców Alaski w ciągu tych 40 lat dwukrotnie wzrosła. Na łamach czasopisma "Nature Geoscience" zapowiadają teraz zastosowanie podobnych metod przy badaniach lodowców Grenlandii i przede wszystkim Antarktydy.