Zaledwie w ciągu kilkunastu godzin po świecie rozpanoszył się nowy wirus komputerów i to w kilku odmianach. Roznosi się przez pocztę elektroniczną oraz tu nowość - przez systemy "instant messaging" umożliwiające Internautom pogawędki w sieci.

Eksperci ostrzegają przed otwieraniem poczty zatytułowanej "I love you". W niej bowiem znajduje się załącznik, który po otwarciu infekuje nasz komputer. Załączniki są różnie zatytułowane - na przykład "Joke" czyli "żart" lub "Very Funny" - "bardzo śmieszne". Skuszenie aby sprawdzić cóż takiego wyśmienicie zabawnego przyszło do nas e-mailem, będzie kosztowało utratę danych.

Boleśnie o działaniu komputerowego mikroba przekonali się Brytyjczycy - tam wirus zaraził wiele komputerów w bardzo poważnych instytucjach:

NATO lepiej obroniło się przed wirusem "I love you" niż Komisja Europejska. W kwaterze głównej Sojuszu - żaden komputer nie został zainfekowany przez szalejący wirus. W Komisji Europejskiej - jeden procent komputerów został zaatakowany przez tego niebezpiecznego internetowego bakcyla. Z Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginion.

"I Love You nie" przyniósł uszczerbku kwaterze głównej ONZ w Nowym Jorku. "Unieruchomiliśmy nasze skrzynki mailowe na mniej więcej godzinę, na wszelki wypadek, ale nic nie wskazuje na to, aby wirus uczynił jakieś znaczące szkody" - powiedział rzecznik ONZ, Farhan Haq. "Kochliwy" wirus łagodnie potraktował polskie kompanie.

Dostał się wprawdzie do wewnętrznych systemów komputerowych sieci Era GSM, ale - jak zapewniają przedstawiciele firmy - został szybko zablokowany przez informatyków, którzy wprowadzili specjalne filtry. Wirus nie oszczędził również konkurencyjnej sieci Plus GSM, jednak i tam nie wyrządził znaczących szkód. Przedstawiciele instytucji państwowych zapewniają, że ich ten problem w ogóle ominął.

Wirus "I love you" ma wiele hybryd. Amerykańscy specjaliści ostrzegli, że listy zatytułowane: "Susitikim shi vakara kavos puodukui..." działa dokładnie tak samo i ma taką samą niszczycielską moc co wirus "I love you".

Na Litwie wciąż trwa gorączkowe poszukiwanie ewentualnych źródeł, z których na cały świat mogły zostać wysłane "miłosne" listy. Rząd litewski nie wyklucza, że wirus powstał na Litwie, ponieważ część tekstu w przesyłce sporządzona została właśnie w języku litewskim. Niewykluczone, że wirus nie pochodzi jednak z Litwy, a litewski tekst ,został jedynie dodany do przesyłki.

Wiadomo, że wcześniej wirus został wysłany w świat z dwóch serwerów na Filipinach, ale nie ma przekonujących dowodów, że hakerzy pochodzili właśnie stamtąd. Na całym globie wirus atakuje dziesiątki miliony komputerów i systemów Windows, a straty spowodowane jego ujawnieniem liczone są już w setkach milionów dolarów.

Zapewne jeszcze wiele dni zajmie ocena strat, jakie spowodowało przejście wirusaI "I love you" przez sieci komputerowe świata. Jeden wniosek nasuwa się jednak natychmiast. Komputery, tak ważne dla wszystkich dziedzin współczesnego życia są bardzo mało odporne na atak. Grzegorz Jasiński:

Jaki jest najprostszy sposób aby uniknąć zarażenia swojego komputera? Wbrew pozorom bardzo prosty! Wystarczy kasować, bez uprzedniego otwarcia wszystkie nadchodzące listy elektroniczne zatytułowane "I love you". Jeżeli jednak już weszliśmy do takiego e-maila, to tragedii jeszcze nie ma. Gdy treść jego brzmi "uprzejmie proszę zajrzyj do listu miłosnego ode mnie" - nie wolno otwierać załącznika i czym prędzej należy skasować tego e-maila.

Kierownictwo Microsoftu, którego produktu opanował wirus, pospieszyło z wyjaśnieniami, że stało się tak tylko ze względu na jego popularność. Szybko pojawiły się jednak komentarze, że autor wirusa wykorzystał po prostu słabości oprogramowania. Z Waszyngtonu relacjonuje Grzegorz Jasiński:

RMF FM 02:45

Wiadomości RMF FM: 2000-05-05, godz. 8:45, 11:45, 15:45