W zeszłym tygodniu w centrum Gorzowa Wielkopolskiego na terenie jednego z zakładów odkryto zakopane w ziemi beczki z cyjankiem potasu. Mówiło się wtedy nawet o tonie tej silnie trującej substancji. Ile beczek tak naprawdę jest zakopanych w ziemi, miały to wykazać dzisiejsze ekspertyzy. Prace jednak odwołano...

Dowództwo gorzowskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego stwierdziło, że pośpiech jest w tym przypadku niewskazany. Pułkownik Jan Figura, szef Centrum zadecydował, że przeprowadzenie skomplikowanej operacji wydobywania beczek z ziemi rozpocznie się dopiero po drobiazgowym zbadaniu terenu zakładu. Chodzi o to, aby dokładnie zlokalizować miejsca, w których znajdują się beczki i jasno określić ich ilość, a także wykluczyć prawdopodobieństwo wydostania się cyjanku z beczek np. w czasie wyjmowania ich z ziemi. Dzisiaj w biurowej salce na terenie zakładu przedstawiciele Centrum Zarządzania Kryzysowego, pracownicy firmy i świadkowie, którzy widzieli beczki radzili nad tym w jaki sposób załatwić problem zakopanych odpadów. Szczegóły spotkania nie są jednak znane, ponieważ dziennikarze nie zostali wpuszczeni do środka. Reporter RMF FM Michał Szpak od rana obserwował badania. Posłuchaj jego relacji:

Skąd wzięły się doniesienia o zakopaniu cyjanku?

Kilkadziesiąt beczek z trucizną zakopano w metalowych pojemnikach podczas zmiany technologii produkcji dokonanej w firmie pod koniec lat 60. W tym czasie zakłady, na terenie których leżą beczki produkowały ciągniki. Cyjanku potasu używano wtedy do uszlachetniania stali w produkowanych do nich zębatych kołach. Kiedy i dlaczego truciznę postanowiono zakopać w ziemi, na razie dokładnie nie wiadomo. Zdaniem specjalistów beczki, w których znajduje się cyjanek mogą przetrzymywać tak żrącą substancję przez około 30 lat. Każdy dzień zwiększa zatem zagrożenie przedostania się cyjanku do gruntu i skażenia środowiska na niewyobrażalną skalę.

Cyjanek to wyjątkowo silna trucizna i najlepiej unikać z nią kontaktu. Może się ona dostać do organizmu przez przewód pokarmowy, a także - jak mówią lekarze - drogą wziewną, czyli poprzez wdychanie par i pyłów. Może również dostać się przez uszkodzoną skórę - zwłaszcza wilgotną czy zranioną. Substancja ta w kontakcie z metalami powoduje powstanie gazu - cyjanowodoru. Jeśli dostanie się on do organizmu drogą wziewną, 150 miligramów powoduje śmierć po 30 minutach, a 300 miligramów gazu – śmierć natychmiastową. Gdy jednak dojdzie do kontaktu z substancją, najlepiej jak najszybciej skontaktować się z lekarzem z centrum toksykologicznego, gdyż jest to zatrucie dosyć poważne i pomocy w takim przypadku muszą udzielić fachowcy.

foto Archiwum RMF FM

12:40