Ratownikom wciąż nie udało się opanować gejzeru metanu, wody i kamieni z odwiertu gazowego w Porębach na Podkarpaciu. Erupcji niemal czystego metanu trwa już tydzień.

Doszło do niej, po tym jak górnicy wwiercili się w złoże gazu pod bardzo wysokim ciśnieniem. Co robią ratownicy by opanować wydobywający się gaz? Otóż wiercą oni tak zwany otwór ratunkowy. Ma on już trzydzieści metrów głębokości. Jeżeli dotrze on do kłopotliwego złoża - pozwoli zmniejszyć ciśnienie metanu, który targa wieżą wiertniczą. Wtedy ratownicy wtłoczą solankę, a to zatamuje wypływ gazu. Jak powiedział kierujący akcją Janusz Marciński- zaczopowanie odwiertu to kwestia najbliższych dni. Do Poręb na wszelki wypadek ściągnięto trzy wozy straży pożarnej z działkami wodnymi. Nie zamknięto ruchu na trasie Jarosław - Leżajsk. Służby górnictwa naftowego i gazownictwa monitorują stan środowiska naturalnego. Na razie nie doszło do skażenia. Nie kontrolowane erupcje metanu zdarzają się dość rzadko. Ostatni taki przypadek zanotowano dziesięć lat temu.

10:20