Dwie mutacje zdecydowały o sukcesie ewolucyjnym człowieka - przekonują naukowcy z University of California w San Diego. Jak piszą na łamach czasopisma "Proceedings of the National Academy of Sciences", wyłączenie dwóch genów setki tysięcy lat temu pomogło naszym przodkom zyskać odporność na dziesiątkujące dzieci infekcje bakteryjne.

W tym okresie ludzkość znalazła się na krawędzi zagłady. Populacja zamieszkująca Afrykę zmalała do nie więcej, niż 10 tysięcy ludzi. Do tej pory przypuszczano, że przyczyną tego kataklizmu mogły być zmiany klimatyczne, związane na przykład z wybuchami wulkanów.

Najnowsza analiza genetyczna sugeruje jednak, że do takiej sytuacji doprowadziła też epidemia wywoływanych przez bakterie chorób, na przykład zapalenia opon mózgowych. Bakteryjne infekcje prawdopodobnie często prowadziły też do sepsy.

Badacze z Kalifornii zwrócili uwagę na działanie dwóch genów Siglec-13 i Siglec-17, które kodują białka istotne dla działania układu immunologicznego. Oba geny wciąż normalnie działają u szympansów, u nas jednego z nich nie ma w ogóle, drugi działa nieprawidłowo.

Prawdopodobnie właśnie wyłączenie tych genów dało naszym przodkom odporność na infekcje bakterią E. Coli i paciorkowcami grupy B, które zbierały wcześniej śmiertelne żniwo głównie wśród noworodków i niemowląt. Bakterie wcześniej przyłączały się do białek kodowanych przez te geny, co osłabiało odpowiedź immunologiczną.

Ajit Varki z University of California twierdzi, że do pierwszych mutacji tych genów mogło dojść już 440 do 270 tysięcy lat temu, musiały jednak minąć setki tysięcy lat zanim brak ich aktywności dał naszym przodkom odporność. Ta odporność pomogła im potem zawojować świat.