Brytyjscy i amerykańscy astronomowie odkryli dowody kosmicznej zbrodni, zbrodni dokonanej przez czarną dziurę na gwieździe podobnej do Słońca. W najnowszym numerze czasopisma "Science" opisują gwałtowne zjawisko, które prawdopodobnie wywołało jasny i trwajacy wyjatkowo długo rozbłysk promieniowania gamma, zaobserwowany 28 marca przez satelitę Swift.

W pierwszych dniach po obserwacji błysku Sw 1644+57 astronomowie przypuszczali, że emisja promieniowania nastąpiła w wyniku wybuchu dużej gwiazdy. Bliższa analiza danych wskazywała jednak, że może chodzić o zjawisko o znacznie większej energii, przebiegające znacznie dłużej.

Błysk pochodził z gwiazdozbioru Smoka, z centrum galaktyki, oddalonej od nas o 3 miliardy 800 milionów lat świetlnych. Jedna z gwiazd znalazła się zbyt blisko czarnej dziury i pod wpływem siły grawitacji zaczęła gwałtownie tracić masę. Co najmniej 10 procent tej masy zostało wypromieniowane w postaci silnego błysku promieni X i promieni gamma, który w końcu wzbudził nasze zainteresowanie.

Podobne zjawiska były wcześniej obserwowane w zakresie promieni X, ultrafioletu, czy promieniowania widzialnego, nigdy jednak nie obserwowano ich skutków w postaci wysokoenergetycznego promieniowania gamma. Takie zjawisko jest niezmiernie rzadkie, pojawia się w danej galaktyce nie częściej, niż raz na 100 milionów lat. To zdaniem astronomów oznacza, że możemy nie zaobserować go nigdzie na niebie nawet przez kolejnych dziesięć lat.