Amerykański aktor Tom Cruise sprawił niespodziewaną wizytę pewnej rodzinie z Anglii - wylądował helikopterem w ogródku Alison Webb. Za to, że pozwolono mu na lądowanie, zaoferował, że piloci zabiorą jej dzieci na krótką wycieczkę.

Tom Cruise kręci w Anglii siódmą część "Mission: Impossible". Choć od jakiegoś czasu w mediach pojawiają się zdjęcia aktora w różnych częściach kraju, to Alison Webb nie spodziewała, że i jej rodzinie uda się spotkać Amerykanina.

To było szaleństwo. Kiedy już odleciał, patrzyliśmy na siebie i zastanawialiśmy się, czy to naprawdę się wydarzyło - przyznała kobieta w rozmowie z BBC.

Webb zdradziła, że jej dzieci bawiły się w ogrodzie, gdy podeszli do nich dwaj mężczyźni. Kobieta postanowiła z nimi porozmawiać. Tajemniczy panowie zapytali, czy mogą wykorzystać jej posesję, by wylądować helikopterem. Tłumaczyli, że na pokładzie jest VIP, który próbował się chciał dostać się na lotnisko w Baginton, ale port został zamknięty. Zaznaczyli, że VIP-owi bardzo zależy na czasie.

Stwierdziłam, że fajnie byłoby, gdyby dzieci zobaczyły, jak helikopter ląduje w naszym ogródku, więc zgodziłam się - powiedziała Webb.

O swoich wrażeniach po spotkaniu z gwiazdą Hollywood opowiedziała jej córka. Podszedł do nas i powiedział: "Dzięki za użyczenie ogródka, dzieciaki". Nie wiedziałam kim jest, ale brat mi powiedział, że to Tom Cruise. Zdałam sobie sprawę, że znam to nazwisko i że on jest sławny. Byłam podekscytowana, choć nie wiedziałam czym on się zajmuje - zaznaczyła 9-latka.

Nieco później Cruise postanowił wynagrodzić rodzinie całe zamieszanie, jakie spowodował. Zaoferował, że piloci wezmą część rodziny na krótki lot helikopterem.

Byliśmy bardzo wysoko i najlepsze było to, że siedziałam przy oknie i widziałam wszystko. Było przerażająco, a jednocześnie niesamowicie. Czułam się jak we śnie - dodała.

Prace nad siódmą częścią "Mission: Impossible" ruszyły jeszcze przed pandemią. Ekipa w lutym 2020 roku musiała przerwać kręcenie filmu ze względu na pandemię koronawirusa.

Jedną z lokalizacji, jaką ekipa pierwotnie wybrała do kręcenia zdjęć były dolnośląskie Pilchowice, a konkretnie most kolejowy nad Jeziorem Pilchowickim. Dolnośląscy miłośnicy zabytków w mediach społecznościowych wskazywali, że most kolejowy nad Jeziorem Pilchowickim, ma zostać na potrzeby jednej ze scen wysadzony. Ostatecznie ponadstuletni obiekt wpisano do rejestru zabytków.

Do prac na planie wrócono we wrześniu 2020 roku. Magazyn "Variety" podaje, że produkcja ma się pojawić w kinach w maju 2022 roku. 

NIE PRZEGAP: "Jestem królewną". Pierwsze słowa odnalezionej po 3 dniach poszukiwań dziewczynki