Jeszcze w tym roku Martin Scorsese ma wejść na plan nowego filmu, który będzie opowiadał o Jezusie. W rozmowie z "Los Angeles Times" zdradził kilka informacji na temat tego projektu. Co ciekawe, w porównaniu z innymi dziełami tego reżysera film ma być wyjątkowo krótki i trwać ok. 80 minut.

Jak informuje "Los Angeles Times", Martin Scorsese napisał scenariusz swojego nowego filmu wspólnie z Kentem Jonesem - krytykiem i filmowcem. Jest to jego odpowiedź na apel papieża Franciszka do twórców. 

Scenariusz powstał na podstawie książki japońskiego pisarza Shūsaku Endō "A Life of Jesus". Scorsese wcześniej ekranizował inną powieść tego autora "Milczenie". 

Reżyser zakłada, że jego nowy film potrwa ok. 80 minut. Jak wyliczał "The Hollywood Reporter", jeśli uda się zrealizować to założenie, będzie to najkrótszy film w jego dorobku. Dla porównania: jego ostatnie dzieło - "Czas krwawego księżyca" - trwa 206 minut. 

Scorsese na razie nie zdradza, kto znajdzie się w obsadzie jego nowego filmu. Akcja ma się rozgrywać głównie w czasach współczesnych i skupić na najważniejszych elementach nauczania Jezusa. Staram się znaleźć nowy sposób, aby uczynić je bardziej dostępnym i zdjąć z niego negatywny ciężar tego, co kojarzy się ze zorganizowaną religią - przyznał twórca "Wilka z Wall Street" i "Irlandczyka". 

W tej chwili mówisz słowo "religia" i wszyscy się bronią, ponieważ ona zawiodła na tak wiele sposobów - przyznał Scorsese. Ale to niekoniecznie oznacza, że początkowy impuls był zły. Wróćmy do tego. Zastanówmy się nad tym. Możesz to odrzucić. Ale może to coś zmienić w twoim życiu - nawet, jeśli to odrzucisz. Nie odrzucaj tego od razu. Tylko o tym mówię. Mówię to jako osoba, która za kilka dni skończy 81 lat - podkreślał.

Nowy film ma być dla utytułowanego twórcy sposobem na zmierzenie się kolejny raz z zagadnieniami, których dotykał w poprzednich obrazach. Jak podkreślił w rozmowie z "Los Angeles Times", zarówno w "Ostatnim kuszeniu Chrystusa", jak i w "Gangach Nowego Jorku" przyglądał się w gruncie rzeczy temu, jak radzimy sobie z ciemną stroną ludzkiej natury. 

Czy jesteśmy przyzwoici, a potem uczymy się być nieprzyzwoici? Czy możemy się zmienić? Czy inni zaakceptują tę zmianę? - tłumaczył Scorsese. Jak dodał, w ludziach jest strach przed społeczeństwem i "kulturą, która jest zepsuta z powodu braku ugruntowania w moralności i duchowości". Istnieją pewne fundamentalne przekonania, które mam - lub staram się mieć - i używam filmów, aby je znaleźć - podsumował.