Na liście filmów nominowanych w tym roku do Oscara nie filmu polskiego. Nie było go też w konkursie na festiwalu w Berlinie. W tym czasie w Polsce trwa dyskusja na temat finansowania polskiej kinematografii.

Przeciwko nowym pomysłom, które miały zapewnić produkcji filmowej pewne środki na funkcjonowanie, protestują stacje telewizyjne, które nie chcą płacić przymusowego podatku.

Może się jednak wydawać, że sytuacja się poprawiła. Telewizja publiczna prezentuje w tym tygodniu serię niezależnych produkcji filmowych. Okazuje się jednak, że tzw. kino niezależne niezależność ma tylko w nazwie.

- Przez to, że wsparła nas Agencja Produkcji Filmowej, że koproducentem była TVP, trudno jest powiedzieć, czy film ciągle jest produkcją niezależną. Jesteśmy już w jakiś sposób zależni od telewizji - mówi Jacek Nagłowski, reżyser prezentowanej już przez telewizję „Katatonii”.

Szkoda tylko, że filmy prezentowane są w niewygodnej porze, bo dopiero przed północą.