Już drugiego dnia 67. Międzynarodowego Festiwalu w Cannes faworytem bitwy o prestiżową Złotą Palmę okrzyknięty został film znanego brytyjskiego reżysera Mike’a Leigha „Mr Turner”. Kostiumowa opowieść o ostatnich latach życia sławnego angielskiego malarza-geniusza Williama Turnera uznana została przez wielu recenzentów za arcydzieło sztuki filmowej.

"Mistrzowski", "nadzwyczajny, "błyskotliwy", "przyprawiający o zawrót głowy" - tak film "Mr Turner" określają francuskie media. Zachwyceni recenzenci podkreślają, że oglądając film widzowie mają wrażenie, że fizycznie wchodzą w magiczny i wysublimowany świat obrazów Williama Turnera.

Biograficzny dramat opowiada o geniuszu-szaleńcu, który cierpi na twórczą obsesję do tego stopnia, że potrafi przywiązać się do masztu statku w czasie śnieżnej wichury, by później odtworzyć gniewne niebo na płótnie.

Na ekranie widać Turnera, który w twórczym ferworze pluje na swoje płótna, by rozwodnić farby i poprawiać w ten sposób obrazy już wiszące na wystawie, a na salonach - zamiast długich wywodów - woli wydawać krótkie dźwięki przypominające chrząkanie dzika.

Grający sławnego malarza Timothy Spall rozbawił dziennikarzy na konferencji prasowej w Cannes, prezentując im różne formy chrząkania, które wymyślił pracując nad rolą. Mike Leigh wyjaśnił, że chodzi fascynującą postać jednego z największych artystów świata, który - jako prekursor impresjonizmu - doprowadził do rewolucji w sztuce, ale był nieco zagubiony w życiu codziennym.

(j.)