Polski prozaik, dramaturg i scenarzysta Janusz Głowacki dostał w Warszawie nagrodę im. Czesława Miłosza. Nagroda ta od pięciu lat przyznawaną jest przez ambasadę USA w Polsce za wkład w porozumienie amerykańsko-polskie.

Honorując dzisiaj Janusza Głowackiego, również honorujemy Czesława Miłosza - poetę, publicystę, pisarza, tłumacza, dyplomatę, nauczyciela, który jest bardzo znany i szanowany w Stanach Zjednoczonych - zaznaczył ambasador Lee Feinstein.

Ciężka, to znaczy, że ważna - zażartował Głowacki, odbierając nagrodę. Następnie dodał z ironią, że "gardzi wszystkimi nagrodami, których nie dostał, i bardzo wysoko ceni te, których jest laureatem".

Obecnie Janusz Głowacki pracuje nad scenariuszem do filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie. I przyznaje, że z byłym prezydentem i przywódcą Solidarności się nie spotkał. Oscar Wilde napisał takie zdanie, że nigdy nie czyta książek, które ma recenzować, bo boi się, że mógłby się zasugerować. Przeczytałem wszystko o Wałęsie, rozmawiałem z tłumem ludzi dookoła - z ludźmi, którzy go aresztowali, z ludźmi, którzy go odwozili do internowania, którzy go pilnowali, z którymi robił strajk. A jemu się tylko bardziej przyglądałem, jakoś bałem się. Uważam, że spotkanie z nim nie było konieczne - wyjaśniał pisarz.

Janusz Głowacki ma w swoim dorobku 8 sztuk, 11 tomów prozy, 6 scenariuszy i 10 słuchowisk radiowych. W grudniu 1981 roku wyjechał do Anglii, gdzie zastał go stan wojenny. Potem przeniósł się do Stanów Zjednoczonych. Od kilkunastu lat żyje w drodze między USA a Polską.

Artysta został zauważony za granicą dzięki dramatom: "Polowanie na karaluchy" oraz "Antygona w Nowym Jorku". Obie te sztuki z powodzeniem grane były zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i - po roku 1989 - w Polsce. "Antygona" znalazła się nawet na liście 10 najlepszych tekstów dramatycznych roku 1993, publikowanej przez tygodnik "Time". Duży sukces w USA odniósł również dramat "Czwarta siostra".