Wielotysięczny biało-czerwony tłum zainaugurował w Pampelunie, na północy Hiszpanii, dziewięciodniowe uroczystości ku czci świętego Fermina. Słyną one w świecie głównie za sprawą gonitw z bykami po ulicach miasta.

Początek święta zwiastowały wystrzelone w południe przed ratuszem race. Uczestnicy zabawy, ubrani w tradycyjne białe stroje i czerwone chusty na szyi, wznosili okrzyki ku czci patrona święta i nie szczędzili wina musującego, wylewając je na zebranych. Władze Pampeluny zdecydowały w tym roku zakazać sprzedaży wuwuzeli - ogłuszających trąbek, z których użytek robią kibice piłkarscy na mistrzostwach świata w RPA.

W środę o godz. 8 rozpocznie się pierwsza gonitwa. Składające się z sześciu byków stado przemierzy wąskimi uliczkami 825 metrów, kończąc bieg na Plaza de Toros. Wieczorem odbędzie się korrida, na której zostają stracone byki uczestniczące w rannej gonitwie.

Fiesta przyciąga każdego roku coraz więcej zagranicznych turystów, którzy chcą w gonitwie dowieść odwagi. Rozgłos przyniosła fieście książka Ernesta Hemingwaya zatytułowana "Słońce też wschodzi" z 1926 roku. Pisarz, jako reporter "Toronto Star", uczestniczył w uroczystościach w Pampelunie w 1923 roku.

Od 1911 roku, gdy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami poniosło śmierć 15 osób. W ubiegłym roku w starciu z bykiem zginął 27-letni Hiszpan.