Książki Jean-Marie Gustave Le Clezio czyta się przyjemnie ze względu na bogaty i piękny stylistycznie język oraz "myśl" w nich zawartą, podczas gdy we współczesnej literaturze dominuje "pomysł" - oceniła Zofia Kozimor, tłumaczka powieści noblisty "Urania", która ukaże się nakładem PIW w październiku.

To jest refleksja o człowieku, sporo dowiadujemy się o nas samych. Le Clezio jest jednocześnie poetą, ale też kontestatorem, człowiekiem, który walczy, który kwestionuje pewne rzeczy. On przekazuje nam myśl, refleksję o człowieku i kulturze. Wydaje mi się, że już jest niewiele takich książek. Oczywiście, każda książka zawiera jakąś tam refleksję, ale rzeczywiście u Le Clezio ta refleksja jest bardzo pogłębiona. On co prawda nie wykłada tej swojej myśli z punktu widzenia socjologa, psychologa czy filozofa. Ale w tej jego myśli są elementy socjologii, psychologii i filozofii - powiedziała tłumaczka.

Jak mówiła, wychowany w podróżującej rodzinie Le Clezio od wczesnej dorosłości zaczął sam odbywać podróże po świecie. Mieszka na zmianę we Francji i w Stanach Zjednoczonych. Wcześniej mieszkał przez długi czas w Meksyku. Mieszkał w Maroku. Przez pewien czas przebywał też w Korei. Jest to nie tyle podróżnik, co tułacz, nomada, nie mieszka tak naprawdę nigdzie - tłumaczyła Kozimor.

Dzięki podróżom, jak mówiła, pisarz zdobył wiedzę o różnych nieeuropejskich kulturach. Szczególnie zainteresowały go korzenie tych kultur, zwłaszcza amerykańskie kultury prekolumbijskie.

W swoich powieściach mówi o ludach innych niż nasza cywilizacja. Jest tymi kulturami zafascynowany, widzi, co w tych kulturach jest piękne. Przede wszystkim zafascynowany jest ich duchowością. Dzięki temu potrafi inaczej spojrzeć na naszą kulturę, ponieważ widzi ją przez pryzmat tamtych kultur. Z tego wynika to, że w swoich książkach krytycznie podchodzi do tego, co dzieje się w naszym zachodnioeuropejskim świecie - powiedziała tłumaczka.

Jej zdaniem, te właśnie elementy zawiera przetłumaczona przez nią powieść "Urania". Książka opowiada o losach utopijnej społeczności, stworzonej w Meksyku przez grupę ludzi uciekających od życia typowego dla współczesnej cywilizacji. W grupie tej są głównie Metysi i Indianie, którzy pamiętają elementy kultury i duchowości swoich indiańskich przodków, ale też biali przybysze. Według tych pierwotnych reguł żyją opisani w powieści mieszkańcy

enklawy Campos.

To jest społeczność stworzona przez rozbitków naszego świata, przez ludzi, którzy z jakiegoś powodu znaleźli się na marginesie, którzy są nieszczęśliwi, nie potrafią sobie dać rady naszym świecie. Oni żyją w swego rodzaju komunie. Mają swoje reguły, próbują żyć inaczej i są szczęśliwi. Ale ten eksperyment im się nie udaje - zaznaczyła tłumaczka. Jak wyjaśniła, społeczność ta bowiem nie ma szans w starciu z ekspansywnym, nowoczesnym

społeczeństwem i musi opuścić swoją ziemię.

Oni żyją w społeczności utopijnej, ale trzymają się reguł które niegdyś obowiązywały. Czyli to, co wtedy, w tamtej kulturze nie było utopią, w naszej nią jest - powiedziała Kozimor.