Toruński film... o Toruniu ma dziś swoją premierę. "Panoptikon" pozwoli spojrzeć na Gród Kopernika i jego mieszkańców z perspektywy więzienia i osadzonych tam ludzi. "Historia Torunia jest tutaj raczej tłem. Jest to film bardziej filozoficzny aniżeli fabularny, czy edukacyjny, historyczny" - mówi reżyser Marcin Gładych.

Paweł Balinowski: Na początek najważniejsze. Czym jest tytułowy panoptikon?

Marcin Gładych, reżyser: Jest to idea angielskiego filozofa, Jeremy’ego Benthama - liberała, człowieka szalonego, który nawet dziś byłby trudny do zaakceptowania, ze względu na swoje kontrowersyjne poglądy. Panoptikon to budynek idealny. Więzienie wybudowane na bazie koła, w którym więźniowie mają poczucie tzw. permanentnej inwigilacji, czyli myślą, że są obserwowani, a niekoniecznie musi tak być. Czują, że ktoś może na nich patrzeć, to takie oko wielkiego brata.

Wizja trochę paranoiczna, szczególnie z perspektywy więźnia.

Nie tylko. My dzisiaj mamy panoptikon. To, co się dzieje na świecie, to dokładne wdrażanie tej idei, podglądanie, kamery...  Ślady pozostawiane po korzystaniu z bankomatu, robieniu zakupów, służby, które nas obserwują, są w stanie powiedzieć o nas wszystko. To jest właśnie to, co Bentham zamierzał zastosować w stosunku do więźniów, a jak się okazuje tymi więźniami staliśmy się my.

Trudno było nakręcić film o Toruniu z takiej perspektywy?

Historia Torunia jest tutaj raczej tłem. Jest to film bardziej filozoficzny aniżeli fabularny, czy edukacyjny, historyczny. Czy trudno? Nie wiem. Dziś jest premiera, dziś mogę powiedzieć, że było łatwo. Jeszcze wczoraj powiedziałbym co innego, ale teraz mam już to za sobą i myślę o następnym filmie.
 
Mówi się o "Panoptikonie", że to pierwszy polski film społecznościowy, czy też obywatelski. Skąd wzięła się ta kategoria?

Ukułem takie określenie, kiedy zdałem sobie sprawę, jaka ilość ludzi pomaga mi przy tym filmie, ilu uczestniczy jako wykonawcy, czy pomocnicy. Często nawet nie znam tych osób. Angażowali się przez półtora roku, pomagali - stwierdziłem, że to jest wielka grupa ludzi zakochanych w Toruniu i kinie. Często mieli bardzo duży wpływ na ostateczny wygląd filmu. Było to takie pospolite, intelektualne ruszenie. 

Paweł Balinowski