Ewa Lipska potrafi pisać i mówić o czasie właśnie tak jak w tym wierszu: inteligentnie, mądrze, z czułością i zabawnie, a także z maleńkim, słonym ziarenkiem ironii:

W oczy mi patrzysz wciąż tak samo

jak w tysiąc pierwszym roku rano

kiedy w szeroką moją suknię

twoje wplątało się kolano.

Kiedy odwiedziłem wybitną poetkę w jej przytulnym krakowskim mieszkaniu, poczułem się jakbym trafił wprost do jej poezji. Czas zwolnił, prędki puls miasta był daleko, mimo że to tu biło serce Krakowa. Nieopodal tętno ludziom jak mocna poranna kawa przyspieszały tramwaje, auta, rowery i wyraźny strach, ledwie kryjący się za pandemiczną maską. A tu: tylko herbata w filiżankach, ulubione ciasteczka i kolejne tomiki otwierane niespiesznie, wiersze czytane powoli, ale nie za wolno, w tempie w sam raz: lento, andante, lento, andante.

Tylko nieistniejący zegar ścienny jak niesłyszalny taktomierz wprowadzał delikatny niepokój. Te taktomierze zaczęły się mnożyć wokół nas dwojga. Metronomy się multiplikowały, aż zebrały się w  orkiestrę jak z utworu węgierskiego kompozytora György Ligetiego pt. "Poème Symphonique".

To fantazmatyczne tło dźwiękowe pojawiło się w trakcie mojej rozmowy z Ewą Lipską, autorką "Domu Spokojnej Młodości":

"Śniadanie Mistrzów: Ewa Lipska" to kolejny nasz odcinek w ramach Copernicus Festival. Jest to impreza, której celem jest popularyzacja nauki i filozofii, wyjaśnianie ich wpływu na życie społeczne oraz pokazywanie różnorodnych relacji między nimi a innymi dziedzinami kultury, w tym literaturą i sztuką. W tym roku, w związku z pandemią koronawirusa, spotkania z prelegentami przeniesione zostały do sieci. Hasłem przewodnim tej edycji Copernicus Festival jest czas.