Nowojorska ława przysięgłych uznała zdobywcę Oscara, Paula Haggisa, winnym trzem zarzutom o gwałt i wykorzystanie seksualne publicystki Haleigh Breest. Musi jej zapłacić 7.5 mln dolarów. Filmowiec zapowiada walkę o oczyszczenie swojego imienia.

Kobieta oskarża, że po imprezie na Manhattanie w 2013 roku, Haggis wielokrotnie wymuszał na niej seks w swoim mieszkaniu. W cywilnym procesie nie grozi mu kara więzienia - poinformowała agencja AP.

Breest wyraziła wdzięczność sędziom przysięgłym za kierowanie się faktami oraz to, że uwierzyli w jej wersję wydarzeń. Z kolei Haggis nagrodzony Oscarem za filmy "Za wszelką cenę" oraz "Crash" nie krył rozczarowania ich decyzją.

Zamierzam wciąż wraz z moim zespołem, walczyć, aby oczyścić moje imię -
oświadczył.

AP zauważyła, że jak opuścił budynek sądu z trzema dorosłymi córkami, jedna z nich płakała.

Publicystka złożyła pozew w 2017 roku. Filmowiec odpiera zarzuty

36-letnia Breest złożyła pozew pod koniec 2017 roku. Opowiadała, że filmowiec zaprosił ją do swojego mieszkania na drinka. Zmusił ją do seksu oralnego i zgwałcił.

69-letni Haggis zaprzeczył zarzutom. Jego zdaniem publicystka była zalotna i choć czasami wydawała się "konfliktowa", sama inicjowała pocałunki i seks oralny. Dodał, że nie może sobie przypomnieć, czy mieli stosunek.

Sędziowie przysięgli zapoznali się ze sprzecznymi opiniami ekspertów, czy filmowiec był fizycznie zdolny do przeprowadzenia rzekomego czynu osiem tygodni po operacji kręgosłupa. Wysłuchali też obszernych zeznań na temat Kościoła Scjentologów. Haggis był jego wyznawcą, ale wycofał się publicznie w 2009 roku. Obrona filmowca argumentowała, że kościół postawił sobie za cel zdyskredytowanie go i mógł mieć coś wspólnego z pozwem.

Sędziowie dali wiarę wersji Breest. Zalecili dodatkowo obciążenie filmowca odszkodowaniem karnym. Wysokość kwoty ma być ustalona w poniedziałek, 14 listopada.