Dwa śmigłowce ratunkowe wezmą udział w poszukiwaniach dwóch polskich alpinistów, którzy zaginęli w weekend w masywie szczytu Grossglockner. Akcję poszukiwawczą wznowiono, gdy tylko zrobiło się jasno. Austriacy chcą zlokalizować telefony komórkowe Polaków. Wczoraj działał jeden z nich, choć nikt go nie odbierał.

W niedzielę w rejonie szczytu Kleinglockner (3770 m), stanowiącego przedwierzchołek Grossglocknera, znaleziono zwłoki 53-letniego Polaka Manfreda T., który mógł zamarznąć. Wraz ze swymi dwoma synami oraz dwoma przyjaciółmi wyruszył on w sobotę mimo niekorzystnej prognozy pogody trasą przez schronisko Stuedlhuette (2801 m) na Grossglockner.

Alpiniści podzielili się na dwa zespoły: trzy- i dwuosobowy. 21-letni syn Manfreda Adam T. i 22-letni Michał S. osiągnęli szczyt, natomiast drugi zespół popadł zapewne w tarapaty. Cała piątka miała spotkać się w niedzielę w podszczytowym schronisku na Adlersruhe (3454 m), ale dwaj młodzi Polacy nie doczekali się swych towarzyszy i zaalarmowali pogotowie górskie.