Troje rannych we wczorajszym wypadku polskiego autokaru w Czechach musi na razie pozostać w szpitalu w Krnovie. Czescy lekarze mają jednak jeszcze dzisiaj zdecydować, czy poszkodowani będą mogli wrócić do kraju. Do wypadku doszło wczoraj po południu. Wiozący polskich emerytów autobus zjechał z drogi koło miejscowości Holczovice w graniczącym z Polską powiecie Bruntal na północnych Morawach.

Jak powiedziały czeskiej agencji CTK lokalne służby ratunkowe, autobusem jechało 43 pasażerów. Wracali do Rybnika z mszy w sanktuarium maryjnym w mieście Zlate Hory. W wyjeździe uczestniczyli głównie emeryci z koła działającego w rybnickiej dzielnicy Popielów.

Wypadek wydarzył się około godziny 18:30, jego przyczyny na razie nie są znane. Według nieoficjalnych informacji, pod pojazdem mógł obsunąć się pas awaryjny jezdni.

Do szpitala w miejscowości Krnov - tuż za polską granicą, w pobliżu Głubczyc - trafiło po wypadku łącznie dziesięć osób. Pozostali pasażerowie zostali przewiezieni do miejskiej świetlicy w Albrechticach.

Siedmioro poszkodowanych, po przebadaniu przez lekarzy, szybko opuściło szpital. Jedna z tych osób, mieszkająca na stałe w Niemczech, pojechała prosto do domu, pozostałe wróciły do Polski. Zastępczy autokar podstawiony przez przewoźnika wrócił do Rybnika około godziny 1 w nocy.

W szpitalu w Krnovie pozostało troje polskich pacjentów w wieku około 70 lat. Według lekarzy, są w poważnym stanie - mają złamania i obrażenia wewnętrzne, m.in. kręgosłupa i głowy.