Premier Włoch Silvio Berlusconi zadzwonił do publicznej telewizji RAI i na antenie zarzucił dziennikarzom, że są "mistyfikatorami" promującymi lewicę. Szef rządu zarzucił stacji arogancję oraz to, że jest trybuną lewicy.

Wczoraj późnym wieczorem podczas popularnego politycznego talk-show "Ballaro", doszło do ostrej wymiany zdań, zakończonej rzuceniem słuchawki przez Berlusconiego. Tematem programu był pogarszający się kryzys śmieciowy w Neapolu. Premier zadzwonił do programu, by zaprotestować przeciwko wymowie wyemitowanego materiału filmowego, w którym położono nacisk na to, że nie dotrzymał obietnicy rozwiązania fatalnej sytuacji w Kampanii. Szef rządu tłumaczył, że jego obietnice z października dotyczyły poprawy funkcjonowania spalarni śmieci oraz wywozu odpadków z centrum Neapolu, dzięki interwencji wojska. Te dwie obietnice zostały całkowicie dotrzymane - oświadczył Berlusconi. Zarzucił też władzom lokalnym i firmie odpowiedzialnej za wywóz śmieci zaniedbania i uchybienia.

Prowadzący program Giovanni Floris kilkakrotnie usiłował przerwać szefowi rządu, by zadać mu pytanie. To bardzo zirytowało premiera. Wreszcie Berlusconi zarzucił często krytykowanej przez siebie telewizji RAI, że stosuje zawsze "tę samą technikę". Zadajecie pytanie, oddajecie głos ludziom lewicy, a potem zmieniacie temat - mówił. Ale ze mną ta technika się nie uda, bo - wybaczy pan - o telewizji wiem więcej niż pan - powiedział Berlusconi, który jest właścicielem prywatnego koncernu medialnego TV Mediaset.

Jesteście aroganccy, jesteście mistyfikatorami - powiedział premier. Myśli pan, że RAI jest pańska, a tymczasem jest opłacana przez wszystkich Włochów, także tych, którzy popierają rząd - zauważył Berlusconi nie kryjąc oburzenia. Następnie odmówił odpowiedzi na pytania i przerwał połączenie. Program obejrzało 4,6 mln widzów. Kłótnią między prowadzącym, a szefem rządu ma zająć się kierownictwo telewizji publicznej.