Brak paliwa na stacjach benzynowych oraz podstawowych świeżych produktów żywnościowych, takich jak mleko, w sklepach, astronomiczne ceny warzyw i owoców na targach - to rezultaty trwającego trzeci dzień strajku kierowców tirów we Włoszech. Pracownicy branży transportowej, którzy blokują drogi w wielu rejonach kraju, protestują przeciwko wzrostowi cen paliwa, opłat za przejazd autostradą i polis ubezpieczeniowych. Domagają się interwencji rządu.

Choć zablokowanych jest mniej dróg niż w poprzednich dniach, to strajk jest wciąż wyjątkowo uciążliwy dla milionów ludzi. Kierowcy stoją w korkach na nieprzejezdnych drogach i autostradach. Nie mają możliwości kupienia wielu produktów w sklepach, a także paliwa. Stacje benzynowe zamknięte są między innymi w Neapolu.

Drugi dzień z rzędu z powodu braku dostaw części nie pracują włoskie fabryki Fiata. Zablokowany jest dojazd do portu w Genui.

Kierowcy z Sycylii, którzy zainicjowali rozszerzony następnie cały kraj strajk mówią, że jest on "buntem ludu".

We Włoszech jest 115 tysięcy firm transportowych. Blisko 90 procent towarów przewożonych jest ciężarówkami.

Związek rolników indywidualnych Coldiretti alarmuje, że z powodu braku regularnych dostaw marnuje się codziennie 50 tysięcy ton mleka, warzyw i owoców, które opuszczają firmy rolnicze i farmy. Dlatego w wielu miastach i miejscowościach rolnicy rozdają za darmo swoje produkty. Wszystko po to, aby się nie zmarnowały.

W tych sklepach i supermarketach, w których jest jeszcze żywność, zapasów wystarczy najwyżej na dwa dni. Na targach według rolników ceny wzrosły o 40 procent. Widok pustych półek w sklepach jest coraz częstszy.