Ponad stutysięczna manifestacja przeciwko przemocy wobec kobiet odbyła się w Rzymie. Uczestniczyły w niej wyłącznie panie. Przemoc mężczyzn wobec kobiet zaczyna się w rodzinie i nie ma granic - wypisano na transparencie który otwierał pochód. Organizatorki nie zgodziły się by w demonstracji wzięli udział politycy - nawet kobiety.

Zgodnie z prośbą organizatorek wiecu uczestniczące w nim przedstawicielki stowarzyszeń i ruchów społecznych oraz ugrupowań nie przyniosły żadnych politycznych transparentów. Demonstracja była całkowicie, jak podkreślały, "bezpartyjna"; chodziło o to, by nie były reprezentowane na niej żadne organizacje, ale wszystkie kobiety - bez żadnego wyjątku.

Na czoło pochodu usiłowała się dostać była minister do spraw równouprawnienia w rządzie Silvio Berlusconiego, deputowana opozycyjnej Forza Italia, Stefania Prestigiacomo, ale została stamtąd przepędzona przez manifestantki; przede wszystkim dlatego że - jak potem wyjaśniły - przyszła z ochroniarzem.

Demonstrujące kobiety wyrzuciły również ze swych szeregów dwóch relacjonujących to wydarzenie dziennikarzy i fotografa. Nie chcemy tu żadnych mężczyzn - oznajmiły.

Organizatorki wyraziły satysfakcję z tak masowego udziału w wiecu, który - jak podkreśliły - przeszedł ich najśmielsze oczekiwania.