Po wielu apelach o to, by jak najszybciej zabrać wrak statku Costa Concordia z rejonu włoskiej wyspy Giglio, jej władze nieoczekiwanie proszą o przełożenie tej operacji z czerwca na jesień. Argumentują, że dzięki temu uda się uratować sezon turystyczny.

Włoskie media zauważają, że nikt nie spodziewał się polemiki na ten temat w chwili, gdy trwa już odliczanie tygodni do usunięcia gigantycznego wycieczkowca, który w styczniu 2012 roku rozbił się u brzegów Giglio. Zginęły wówczas 32 osoby.

Nagle jednak władze malowniczej wyspy w Toskanii na czele z jej burmistrzem Sergio Ortellim uznały, że będzie lepiej, jeśli wrak pozostanie u wybrzeży wyspy do września, niż gdyby zakrojona na ogromną skalę operacja odtransportowania go do jednego z portów z udziałem masy ciężkiego sprzętu i setek ludzi miała zbiec się w czasie z początkiem sezonu letniego. Lokalne władze podkreślają, że ruch, hałas, zamieszanie i blokada wybrzeża, jakie będą temu towarzyszyć, odstraszą i tak nielicznych turystów, którzy zechcieliby tam spędzić początek lata i właśnie teraz planują wakacje.

Giglio boi się tej operacji i związanego z nią chaosu - mówią.

Prośba o jej opóźnienie najbardziej zdumiała specjalnego rządowego komisarza do spraw Concordii, szefa włoskiej Obrony Cywilnej Franco Gabriellego. Przypomina on, że od miesięcy podejmowane są starania, by jak najszybciej usunąć podniesiony we wrześniu wrak. Uznano, że optymalnym terminem byłby czerwiec. Zirytowany komisarz Gabrielli zarzucił burmistrzowi, że składając takie zadziwiające, jego zdaniem, propozycje wykorzystuje wycieczkowiec do prowadzenia kampanii przed majowymi wyborami samorządowymi na wyspie, w których będzie starał się o reelekcję.

(edbie)