Państwowa Komisja Wyborcza w Wenezueli poinformowała, że 6 maja rozpocznie kontrolę rezultatów wyborów prezydenckich. Nie będzie ona jednak przeprowadzana z uwzględnieniem postulatów opozycji, które określono mianem nierealnych.

Po długiej analizie  postanowiliśmy, że nie można przystać na stawiane warunki i nieprzewidziane przez system sądowniczy - mówiła o postulatach opozycji przewodnicząca komisji, Tibisay Lucena. Przypomniała, że kontrola obejmie 46 procent kart do głosowania, bo pozostałe zostały już sprawdzone. Kontrola potrwa prawie miesiąc - aż do 4 czerwca.

W czwartek lider centroprawicowej opozycji Henrique Capriles Radonski zapowiedział bojkot rezultatów kontroli, bo władze nie zgodziły się na sprawdzenie podpisów i odcisków palców głosujących. Oświadczył też, że wynik wyborów podważy w Sądzie Najwyższym.

Według Państwowej Komisji Wyborczej frekwencja w wenezuelskich wyborach prezydenckich wyniosła 79 procent. Namaszczony na następcę Hugo Chaveza kandydat władz Nicolas Maduro, otrzymał 50,8 proc. głosów, a Capriles - 49 proc. Lider opozycji nie uznał rezultatów wyborów i stwierdził, że skradziono mu zwycięstwo. Zawsze mówiliśmy, że Capriles ma prawo do podważenia wyborów - powiedziała szefowa PKW. Ma jednak obowiązek przedstawić dowód - podkreśliła.

(mn)