Węgierska dziennikarka, brutalnie pobita przez nieznanych sprawców, mówi, że czuje się już lepiej. Iren Karman w sobotę trafiła do szpitala – wcześniej skatowaną i związaną znaleziono nad brzegiem Dunaju.

Dziennikarka nadal przebywa w szpitalu, rozmawiała jednak przez telefon z węgierską telewizją publiczną. Ujawniła, że już od kilku miesięcy otrzymywała pogróżki, włamano się do jej samochodu.

Nie ulega wątpliwości, że pewnym ludziom w pewnych kręgach bardzo nie podobało się moje dziennikarskie dochodzenie, dotyczące przestępstw paliwowych - powiedziała.

Bandyci porwali ją biały dzień, prosto z ulicy. Wepchnęli do samochodu i na kilka godzin uwięzili. Potem wyrzucili ją nad brzegiem rzeki. Życie zawdzięcza przypadkowemu rybakowi, który wezwał pomoc.

Iren Karman na początku lat 90. opisała afery paliwowe i korupcję policji w książce "Oko w oko z mafią". Karman przygotowywała także kolejny materiał o związkach władzy i mafii paliwowej.

Stowarzyszenie węgierskich dziennikarzy zwróciło się do władz o przeprowadzenie szczegółowego śledztwa. Wcześniej Karman mówiła znajomym, że otrzymywała telefony z pogróżkami.