Administracja prezydenta Baracka Obamy powinna ukarać Rosję sankcjami za nowy proces byłych szefów koncernu naftowego Jukos, Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa - pisze poniedziałkowy "Washington Post". Dziennik wzywa Departament Stanu USA do wstrzymania wiz dla "wszystkich oficjeli zaangażowanych w prześladowanie Chodorkowskiego i innych ofiar bezprawia" w Rosji.

"Washington Post" potępia w komentarzu redakcyjnym nowy proces byłych szefów Jukosu - swego czasu największego prywatnego przedsiębiorstwa w Rosji. Chodorkowski został aresztowany w 2003 roku pod zarzutami korupcji. Skazano go wtedy na karę więzienia, która kończy się w przyszłym roku, ale niedawno odbył się jego kolejny proces.

Za Oceanem uważa się, że uwięzienie Chodorkowskiego i obecny ponowny proces były motywowane politycznie. Był on (ponowny proces) parodią, szokującą nawet w kraju, który pamięta jeszcze procesy pokazowe w czasach sowieckich. Cel był oczywisty: przeszkodzić Chodorkowskiemu, który w przeszłości popierał liberalne grupy opozycyjne, w odzyskaniu wolności - pisze o ostatnich działaniach w sprawie Chodorkowskiego "Washington Post". Zdaniem dziennika, jeżeli nowy wyrok więzienia zostanie ogłoszony, teza, iż Rosja może zmierzać ku rządom prawa pod władzą (premiera Władimira) Putina i prezydenta (Dmitrija) Miedwiediewa, nie będzie już zasługiwać na poważne traktowanie.

Gazeta przypomina, że przewodniczący Komisji Helsińskiej przy Kongresie USA senator Ben Cardin zaproponował nałożenie sankcji wizowych na 60 funkcjonariuszy władz rosyjskich uwikłanych w śmierć w więzieniu adwokata Siergieja Magnitskiego. Zmarł on, bo nie udzielono mu właściwej pomocy lekarskiej w ciężkiej chorobie.

"Washington Post" uważa, że administracja Obamy nie powinna się obawiać, że sankcje na rosyjskich notabli popsują znacząco stosunki między obu krajami. Jak pokazali poprzedni prezydenci, jest możliwe przeciwstawić się i nawet ukarać przywódców Kremla za łamanie praw człowieka, kontynuując takie inicjatywy jak kontrola zbrojeń. (…) Rosja, gdzie przeciwnicy polityczni są bezkarnie eliminowani, nie może być niezawodnym partnerem dla USA - podkreśla dziennik.