Brytyjska flaga powiewająca nad miasteczkiem Wootton Bassett zostanie dziś ściągnięta z masztu. Aż 160 razy w pobliskiej bazie wojskowej lądowały samoloty z ciałami poległych w Afganistanie żołnierzy. To małe miasteczko, a raczej wzorowe zachowanie jego mieszkańców, stało się na Wyspach wymownym symbolem.

Mieszkańcy Wootton Bassett nigdy nie przyzwyczaili się do widoku czarnych limuzyn z trumnami poległych żołnierzy. Przez trzy lata w skupieniu, stając przy głównej drodze, oddawali hołd ofiarom wojny w Afganistanie.

Zaczęło się od spontanicznej akcji kilku kombatantów. Ale z biegiem czasu żołnierzy zaczęły żegnać prawdziwe tłumy. Na to nie trzeba było żadnej formuły - tłumaczy mieszkaniec Wootton Basset. Ktokolwiek chciał oddać im hołd, miał prawo to zrobić u nas - dodaje.

Z czasem, za pośrednictwem relacji telewizyjnych, to małe miasteczko na południu Anglii, stało się symbolem wzorowo przeprowadzanych, jakże trudnych ceremonii. Przypomniało też światu o wyjątkowych cechach Brytyjczyków.

Od jutra ten smutny obowiązek obejmą mieszkańcy wiosek sąsiadujących z bazą wojskową niedaleko Oksfordu.