Na piątkowym szczycie państw strefy euro ma zapaść decyzja o drugim pakiecie pomocowym dla Grecji. Komisarz ds. gospodarczych, Olli Rehn, już po spotkaniu ministrów finansów zapowiedział też monitorowanie programu oszczędnościowego Włoch. To właśnie Rzym wywołał wczoraj panikę na rynkach finansowych.

Unia Europejska może dla Włochów zrobić niewiele. Może jedynie wywierać naciski, by Rzym podążał linią wytyczoną przez ministra finansów. Zdaniem brukselskich analityków, włoski kryzys wynika z tego, że premier Silvio Berlusconi podważył plan oszczędnościowy swojego ministra.

Kryzys włoski o wiele łatwiej więc opanować, niż np. kryzys grecki czy irlandzki, bo Włosi na razie nie potrzebują pieniędzy na obsługę swojego długu. Wystarczyłoby, by wprowadzili planowane oszczędności. Jeśli jednak to się nie uda, to skutki paniki na rynku będą wręcz katastrofalne i o wiele większe niż w przypadku Grecji czy Irlandii, bo Unia nie ma takich pieniędzy, którymi można by było wówczas uratować Włochy.