W Kijowie rozpoczął się proces byłego ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza. Jest oskarżony o zdradę stanu oraz o współpracę i pomoc Federacji Rosyjskiej, dążącej do zmiany granic Ukrainy w wyniku agresywnej wojny. Po dwóch godzinach posiedzenia proces przerwano do 29 czerwca, by dać Janukowyczowi czas na stawiennictwo w sądzie. Dopiero po dwukrotnej nieobecności oskarżonego sąd będzie mógł prowadzić rozprawę bez jego udziału i wydać wyrok zaoczny.

Były ukraiński prezydent po krwawych wydarzeniach na Majdanie w 2014 roku zbiegł do Rosji dzięki pomocy rosyjskiej armii. Moskwa od razu ogłosiła, że nie wyda Janukowycza Ukrainie.

W listopadzie 2016 roku prokurator generalny Ukrainy Jurij Łucenko poinformował Janukowycza, że jest podejrzany o zdradę stanu. Oficjalną informację przekazał mu ustnie, za pośrednictwem łącza wideo, gdy Janukowycz był w sądzie w rosyjskim Rostowie nad Donem. Zeznawał wówczas w procesie oskarżonych o zabicie uczestników protestów w lutym 2014 roku.

W wyniku brutalnych działań sił bezpieczeństwa przeciwko demonstrantom pokojowe początkowo wiece przekształciły się w demonstracje przeciwko ekipie Janukowycza. W walkach ulicznych zginęło ponad 100 osób.

Janukowycz deklarował, że jest gotów wziąć udział w procesie, ale - jak twierdził - nie może przyjechać na Ukrainę z obawy o swoje życie - mimo że sąd gwarantował mu ochronę od samej rosyjsko-ukraińskiej granicy. Adwokaci byłego prezydenta domagali się zgody na udział oskarżonego w procesie z terytorium Rosji dzięki technice wideokonferencji. Sąd się na to zgodził, ale nie chciał zwracać się do rosyjskich władz o pomoc prawną. Proponowano, by Janukowycz zeznawał łącząc się przez Skype. Obrona uważa jednak, że takie wyjaśnienia oskarżonego będzie można kwestionować, bowiem zgodnie z prawem wideokonferencja w tym przypadku powinna odbywać się z pomieszczenia rosyjskiego sądu.

Kijowski sąd, nie znając dokładnego miejsca pobytu Janukowycza, wezwał go na kolejnych 10 rozpraw, zamieszczając ogłoszenie w prasie.


(e)