Przez wiele lat fale morskie centymetr po centymetrze, metr po metrze uszczuplały skarpę w Lønstrup w północnej Jutlandii w Danii. Linia brzegowa skurczyła się tak niebezpiecznie, że symbolowi regionu, 120-letniej latarni morskiej Rubjerg Knude groziło zawalenie. Dziś wysoka na 23 metry i ważąca 700 ton budowla została przeniesiona w głąb lądu.

Wybudowana w 1889 roku latarnia Rubjerg Knude dawała sygnały świetlne żeglarzom na Morzu Północnym. Kiedy została zbudowana, stała 200 metrów od linii brzegowej. Jej światła można było dostrzec na morzu w odległości 42 km od linii brzegowej.

Wiatr i fale morskie przez ten czas "kradły" ziarna piasku ze skarpy, na której stała, natomiast wydmy wokół latarni stawały się coraz wyższe, tak że była coraz mnie widoczna. W 1968 roku zaprzestano walki z naturą, wyłączono ją z użytku i pozostawiono budowlę losowi. Aż do teraz.

Dziś przeprowadzono nietypową akcję ratowania latarni-ikony. Od kilku tygodni teren wokół był zamknięty, by przygotować podłoże do jej przesunięcia. Przy pomocy olbrzymich dźwigów uniesiono budowlę, postawiono na szynach i przesunięto 70 metrów w głąb lądu. Koszt operacji to 700 000 euro.

Na razie więc latarnia uniknęła losu pobliskiego kościoła w Maarup. Romańska budowla z 1250 roku została w 2008 roku rozebrana, by zapobiec jej zapadnięciu się do morza. To w tym budynku nakręcono część scen do filmu "Uczta Babette", który w 1987 roku został nagrodzony Oscarem.

Eksperci obliczają, że latarnia będzie mogła stać bezpiecznie w nowym miejscu przez najbliższe 40 lat. Potem prawdopodobnie trzeba będzie ją znowu "przeprowadzić".

Rubjerg Knude, która jest atrakcją regionu, zostanie ponownie udostępniona do zwiedzania 16 listopada. Rocznie odwiedza ją 250 000 turystów.