Kijowski okręgowy sąd administracyjny zabronił demonstracji podczas wizyty prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa na Ukrainie. Rozpocznie się ona w poniedziałek. Informację o decyzji sądu podała ukraińska partia nacjonalistyczna Swoboda.

Akcje protestu przeciwko wizycie prócz Swobody przygotowywała także partia "Za Ukrainę", której przedstawiciele zasiadają w ławach opozycji parlamentarnej.

Sądowy zakaz demonstracji wydano w celu uniknięcia starć między reprezentantami różnych poglądów politycznych - czytamy w uzasadnieniu sądu, opublikowanym przez partię Swoboda.

Ugrupowanie to zapowiedziało, że oskarży tę decyzję w sądzie apelacyjnym.

Wcześniej masowych protestów w trakcie wizyty Miedwiediewa w Kijowie nie wykluczył opozycyjny deputowany, były szef dyplomacji Borys Tarasiuk.

Ta wizyta oznacza kolejne ustępstwa ukraińskich władz (na rzecz Rosji) - podkreślił. Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji, ale nie wykluczam, że może dojść do znacznych protestów, ponieważ przygotowywane są do podpisu dokumenty, które mogą na długie lata zagrozić interesom bezpieczeństwa oraz naszej gospodarczej niepodległości - powiedział Tarasiuk.

Opozycja uważa, że władze ukrywają przed ukraińskim społeczeństwem treść umów, które mają być zawarte podczas wizyty Miedwiediewa.

W ubiegłą środę wicepremier Andrij Klujew informował w parlamencie, że prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz nie będzie podpisywał dokumentów o współpracy w dziedzinie energetycznej, lecz jedynie umowy dotyczące m.in. demarkacji granicy i współpracy w turystyce i kulturze.

Opozycja obawia się, że nowy, prorosyjski prezydent Wiktor Janukowycz może podpisać z Miedwiediewem m.in. umowę o fuzji Gazpromu z ukraińską państwową spółką paliwową Naftohaz. Przeciwnicy Janukowycza nie wykluczają też, że może zostać powołane wspólne przedsiębiorstwo na bazie ukraińskich elektrowni atomowych, które będzie korzystało z ukraińskich pokładów uranu.

Wcześniej Janukowycz zgodził się, by rosyjska Flota Czarnomorska, która miała opuścić Ukrainę w 2017 roku, pozostała w swych bazach na Krymie co najmniej do 2042 roku.