Strażacy walczą z pożarami na greckiej wyspie Rodos i północno-zachodniej części Półwyspu Peloponeskiego. Premier Kyriakos Micotakis ostrzegł przed "najgorszymi od 1987 roku upałami".

Z danych Obserwatorium Narodowego w Atenach wynika, że w ciągu dwóch dni w regionie Achaja spłonęło ponad 3 tys. ha lasu sosnowego oraz drzew oliwnych. Meteorolodzy obawiają się, że obszar strat może być jeszcze większy, gdyż ogień wciąż nie został w pełni opanowany. Temperatura w Grecji sięga blisko 45 stopni Celsjusza.

Grecka agencja ANA podała, że osiem osób zostało rannych. Ogień strawił kilkadziesiąt domostw. Pracę straży pożarnej na Peloponezie utrudnia fakt, że roślinność jest wysuszona upałami. 

Na Rodos od rana do walki z ogniem zmobilizowano ponad 100 strażaków, 20 wozów strażackich, trzy samoloty gaśnicze i sześć śmigłowców.

Meteorolodzy podają, że trwające od piątku upały maja osiągnąć szczyt dziś i jutro, a temperatura będzie nadal przekraczać 40 stopni Celsjusza - zarówno na kontynencie, jak i na wyspach.

Greckie lasy co roku dotykają susze, zwiększające ryzyko wystąpienia pożarów. W lipcu 2018 roku 102 osoby zginęły w pożarze lasów na przedmieściach Aten i był to najtragiczniejszy bilans pożarów w tym kraju