W nocy z niedzieli na poniedziałek południowe wybrzeże Japonii nawiedziły fale tsunami o wysokości 60 centymetrów, które nie wyrządziły większych szkód. Jakie było źródło tsunami? Na Oceanie Spokojnym nie doszło wówczas do silnego trzęsienia ziemi, które mogłoby doprowadzić do podniesienia się dna morskiego. Naukowcy mają jednak pewną hipotezę.

Od kilku dni na południe od Japonii, w pobliżu wysp Izu na Morzu Filipińskim, obserwowano intensywną aktywność sejsmiczną. Jej kulminacją były trzy wstrząsy o magnitudzie 6,0 w dniach 3, 5 i 6 października. Co prawda nie były one odczuwalne przez ludzi, ale wskazywały, że w grę może wchodzić aktywność wulkaniczna.

Tsunami, które uderzyło w południową Japonię w nocy z niedzieli na poniedziałek, dostarcza kolejnej wskazówki. Tuż przed zarejestrowaniem pierwszych fal, w rejonie wysp Izu znów wzmogła się aktywność sejsmiczna - liczne wstrząsy o magnitudzie ok. 5,0 występowały niemal regularnie przez prawie godzinę, każde w odstępie około 4 minut. Około godz. 21:00 czasu polskiego okoliczne stacje sejsmologiczne zarejestrowały intensywny sygnał sejsmiczny, który trwał około 4 minut i nie był charakterystyczny dla trzęsień ziemi.

Co ważne, sygnałów sejsmicznych nie generują jedynie trzęsienia ziemi. Mogą być za nie odpowiedzialne inne zjawiska geologiczne, jak osuwiska i erupcje wulkanów, ale też uderzające w ziemię meteoryty czy aktywność przemysłowa ludzi.

Wydaje się jednak, że erupcję któregoś ze znajdujących się tam wulkanów jako przyczynę tsunami można wykluczyć. Nie zbiega się to po prostu w czasie - pierwsze fale do oddalonej o 350 km od epicentrum aktywności sejsmicznej wyspy Chichi-jima dotarły ok. godz. 23:30, a po północy - do oddalonej o ok. 550 km wyspy Honsiu. Takie odległości tsunami zwykle pokonuje w ciągu godziny lub krócej. Trzęsienia ziemi też odpadają - były za słabe, by wygenerować tsunami.

Przyczyny tsunami mogą być zatem dwie - albo erupcja podwodnego wulkanu spowodowana intruzją magmy na dużą skalę, tj. penetracją magmy do najwyższych poziomów skorupy ziemskiej, albo zmiany strukturalne dna morskiego, czyli osuwisko. Mogło być tak, że wstrząsy były generowane przez stopniową destrukcję komory magmowej. Po godz. 21:00 część dna morskiego mogła się całkowicie zawalić, wywołując tsunami.

Jednoznaczne podanie przyczyny tsunami jest bardzo trudne. Ocean ma tam głębokość 2,5 km i nawet duża erupcja podwodnego wulkanu, gdyby do niej doszło, nie byłaby wykrywalna na powierzchni oceanu. Niemniej jednak sekwencja zdarzeń wskazuje związek z aktywnością wulkaniczną.

Jedno jest pewne - Japończycy muszą mocniej przyłożyć się do monitorowania sytuacji w tym regionie. Aktywność sejsmiczna co prawda zmalała, ale może ponownie wzrosnąć, jeśli aktywność wulkaniczna też wzrośnie. To w efekcie mogłoby zwiększyć ryzyko wystąpienia kolejnego tsunami.