Dziennikarze dotarli do ulotek, które pouczają, jak ma wyglądać przyjęcie zorganizowane w celu promowania politycznej kariery Davida Milibanda. Brytyjczycy słyną z poczucia humoru, jednak sztab polityka zdaje się o tym zapominać. Spece od PR nie tylko sugerują, jakich zdań należy użyć podczas zapraszania gości, ale także zalecają dokładny harmonogram prywatnego przyjęcia.

Dokładnie o godz. 17.30 należy posprzątać mieszkanie, a następnie położyć na stole drobne przekąski i alkohol. Punktualnie o godz. 19 gospodarz twierdz drzwi pierwszym gościom. Odbiera im płaszcze i podaje do ręki lampkę wina. 50 minut później wszyscy oglądają z płyty DVD wyborcze przesłanie kandydata. Na koniec imprezy, dokładnie o godz. 20.40 gospodarz powinien pożegnać gości. Jednak nie powinien robić tego spontanicznie, lecz użyć zalecanych zwrotów, typu: "Mam nadzieję, że to był udany wieczór" lub "Przyjemnie było wysłuchać waszych opinii".

David Miliband ubiega się o stanowisko szefa Partii Pracy, które zwolnił pokonany w wyborach parlamentarnych Gordon Brown. Jeśli nadal jego sztab będzie uprawiał taką dziecinadę, wytrawny polityk na zawsze może zostać jedynie kandydatem na szefa.