Siedem osób zginęło, a ponad sto zostało rannych podczas ataku syryjskich sił bezpieczeństwa w dwóch miastach, na zachodzie Syrii. Rastan oraz pobliskie Talbiseh są otoczone przez czołgi - informują świadkowie. Ludzie domagają się odejścia prezydenta Syrii Baszara el-Asada.

Według mieszkańca 80-tysięcznego Rastanu, żołnierze zaczęli strzelać z karabinów maszynowych na ulicach tego miasta, w którym wcześniej dochodziło do gwałtownych antyprezydenckich protestów. Wśród ofiar śmiertelnych w tym mieście jest kilkuletnia dziewczynka.

Ponad 100 osób zostało przewiezionych do szpitali w pobliskim mieście Hims, na zachodzie kraju.

Według syryjskich obrońców praw człowieka, czołgi atakują także pobliskie Talbiseh.

Zdaniem obrońców praw człowieka, siły bezpieczeństwa i wojsko zablokowały wszystkie drogi prowadzące do tych miast.

W piątek siły bezpieczeństwa rozpędziły protesty, których uczestnicy domagali się odejścia prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Zginęło 12 osób.

Według organizacji praw człowieka, od połowy marca w Syrii zginęło ponad tysiąc osób. Amnesty International dysponuje danymi zabitych 720 Syryjczyków oraz informacjami o okolicznościach ich śmierci z rąk syryjskiej służby bezpieczeństwa.