Co najmniej 100 osób zginęło wczoraj na ulicach Dary w południowo-zachodniej Syrii, gdzie doszło do demonstracji antyrządowych na bezprecedensową skalę - poinformowali w czwartek świadkowie i obrońcy praw człowieka. "Jest na pewno ponad setka zabitych i miasto potrzebuje tygodnia na pochowanie swych męczenników" - powiedział AFP aktywista ruchu obrony praw człowieka Ajman al-Asuad.

Asuad oskarża siły porządkowe o użycie ostrych nabojów wobec manifestantów. Inny aktywista utrzymuje, że liczba zabitych w Darze i okolicach przekracza 150. Poprzednie doniesienia mówiły o co najmniej 25 zabitych.

Dziś na ulice Dary wyszły tysiące ludzi, by wziąć udział w pogrzebach przeciwników reżimu, zastrzelonych tam wczoraj przez policję. Skandowano: "Syria, wolność!".

W mieście od kilku dni trwają protesty przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada. Autorytarny prezydent Asad, który 11 lat temu przejął władzę po swym ojcu, odrzuca apele o swobody polityczne i wtrąca do więzienia krytyków swego reżimu. Jego ugrupowanie jest u władzy w Syrii od 1963 roku.